Wyborcy z Wirginii, Minnesoty i Dakoty Południowej mogą już oddawać głosy w tegorocznych wyborach prezydenckich. To pierwsze stany, w których rozpoczęło się głosowanie. Jak oceniają komentatorzy o ostatecznym zwycięstwie kandydatki Demokratów Kamali Harris czy Republikanów Donalda Trumpa zdecyduje zapewne minimalna różnica głosów w siedmiu stanach.

Jako pierwsi do urn poszli mieszkańcy leżącej na wschodnim wybrzeżu Wirginii, którzy od piątkowego poranka mogą oddawać głos, stawiając się w wyznaczonych urzędach. Mogą też wysyłać głosy pocztą lub wrzucać je do specjalnie przeznaczonych do tego skrzynek. Głosowanie w tym trybie skończy się 2 listopada, tj. trzy dni przed dniem wyborów.

»»Czytaj także tutaj: Wybory w USA mogą skończyć się remisem. Kto wtedy wybierze prezydenta?

Jak ocenia senator Demokratów i były kandydat na wiceprezydenta Tim Kaine, choć w Wirginii Kamala Harris wygrywa z Donaldem Trumpem ze znaczną przewagą, to w skali całego kraju o zwycięstwie zadecydują zapewne minimalne różnice głosów w siedmiu najbardziej wyrównanych stanach.

Oprócz Wirginii - niegdyś bastionu Republikanów, gdzie dziś przewagę mają Demokraci - głosowanie rozpoczęło się w zdominowanej przez Republikanów Dakocie Południowej i Minnesocie, którą rządzi kandydat Demokratów na wiceprezydenta Tim Walz.

W ciągu kilku najbliższych dni karty do głosowania korespondencyjnego mają zostać rozesłane do wyborców m. in. w Karolinie Północnej i Pensylwanii, gdzie proces ten się opóźnił ze względu na skargi prawne niezależnego kandydata Roberta F. Kennedy’ego jr. Kennedy poparł w wyborach Trumpa i żąda teraz usunięcia swojego nazwiska z kart w tych stanach.

Już wcześniej karty do głosowania korespondencyjnego rozesłano w Alabamie, lecz tam nie ma możliwości wcześniejszego oddania głosu osobiście.

W przyszłym tygodniu wczesne głosowanie rozpocznie się też w Illinois i Mississippi.

Wraz z wyborami prezydenckimi odbywają się wybory do Izby Reprezentantów, jednej trzeciej składu Senatu, a w wielu stanach także wybory na gubernatorów i do lokalnych parlamentów, jak i też stanowe referenda.

Oskar Górzyński (PAP)/bz

Fot. SHAWN THEW/EPA/PAP