Magazyn

Magazyn

Nowe informacje o wypadku na Łazienkowskiej. Kierowca uciekł ze szpitala?

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 16 września 2024
  • Czas: sek

W tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej zginął 37-letni mężczyzna, a jego rodzina odniosła obrażenia. Kierowca, który w nich wjechał, najprawdopodobniej był pijany.

Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę. Ok. 1:30 na wysokości hali Torwar w jadącego osobowego Forda uderzył biały Volkswagen, spychając go na barierki. Tworzony przez Białorusinów portal vitrina.pl dotarł do nagrania, które pokazuje moment wypadku. Zostało wykonane przez jadącego prawym pasem taksówkarza z Uzbekistanu, który od razu rzucił się na pomoc ofiarom. Jego brat poinformował media, że Ford jechał z prędkością ok. 70 km/h.

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że w wypadku zginął 37-letni mężczyzna. Miał siedzieć na tylnym siedzeniu. Obrażenia odniosła jego żona i dwójka dzieci, w wieku 4 i 8 lat.

Obrażenia odniosła także kobieta, podróżująca Volkswagenem. Inni jego pasażerowie uciekli z miejsca zdarzenia, zostawiając ją na pastwę losu i nie próbując nawet pomóc ofiarom z Forda. Niektóre media informują, że stali w pobliżu pojazdu i udawali, że nie mają nic wspólnego z tym wypadkiem.

Policja poinformowała, że trzej mężczyźni z Volkswagena zostali już zatrzymani. Byli nietrzeźwi. 22-latek miał ponad dwa promile alkoholu we krwi, a 27- i 28-latek ponad profil. Ich samochód został zabezpieczony do badań na policyjnym parkingu.

Aresztowani twierdzili, że to ranna kobieta prowadziła, ale śledczy im nie wierzą. Ona sama jest w ciężkim stanie, więc nie można jej na razie przesłuchać. Trwają teraz poszukiwania czwartego mężczyzny. Policja podejrzewa, że to właśnie on był kierowcą. TVN Warszawa poinformowała nieoficjalnie, że miał zakaz prowadzenia pojazdów i był w przeszłości notowany za jazdę pod wpływem alkoholu. „Gazeta Wyborcza” twierdzi, że wcześniej trafił on do szpitala, z którego uciekł.

Naszej redakcji udało się dotrzeć do jednej z osób, która oglądała miejsce wypadku: - Widziałem dużą liczbę funkcjonariuszy, którzy zabezpieczali to miejsce. Poza nimi było tam, jak mi się wydaje, aż siedem samochodów policji. To zastanawiało, bo jedno z aut nie było mocno uszkodzone, wyglądało jak po zwykłej stłuczce, drugie było w gorszym stanie, choć nie sądziłem, że mogło tam dojść do śmiertelnego wypadku - mówi w rozmowie z redakcją portalu wPolsce24 mężczyzna, który widział miejsce wypadku chwilę po tym tragicznym zdarzeniu.

Źródło: TVN Warszawa, wp.pl 

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast