Magazyn

Magazyn

Protest związkowców sparaliżował amerykańskie porty. Czy w sklepach w USA wkrótce zabraknie towarów?

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 1 października 2024
  • Czas: sek

Kilkadziesiąt tysięcy pracowników portów na wschodnim wybrzeżu USA i nad Zatoką Meksykańską rozpoczęło protest. To pierwsza taka akcja od pół wieku. Jeżeli szybko się nie zakończy, może mieć bardzo negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę.

W poniedziałek o północy skończyła się umowa między organizacją USMX, która zrzesza operatorów portów, armatorów itp., i związkiem zawodowym dokerów ILA, do którego należy ok. 45 tys. osób. Negocjacje nad nową trwają od dawna, ale na razie nie przyniosły rezultatu.

USMX chce, żeby ILA podpisała nową umowę na starych warunkach. Związkowcy domagają się nie tylko wzrostu pensji swoich członków, ale także wprowadzenia zakazu automatyzacji dźwigów, bram i działających w portach ciężarówek, co ich zdaniem może zaszkodzić miejscom pracy dla członków związku. Negocjacje załamały się 10 czerwca, kiedy ILA odkrył, że w porcie w Mobile (Alabama) APM Terminals i Maersk używają automatycznej bramy mimo tego, że zabraniała tego wcześniejsza umowa.

Po północy rozpoczęły się pikiety.

W związku z brakiem umowy członkowie ILA rozpoczęli w nocy z poniedziałku na wtorek protesty. Pierwszy miał miejsce w porcie w Filadelfii, gdzie tuż po północy związkowcy zaczęli pikietować na skrzyżowaniu torów. Skandowali _„żadnej pracy bez sprawiedliwego kontraktu”_. Od tego czasu ich protest rozlał się na 36 portów, od Maine do Teksasu.

Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa ich akcja, ale związkowcy zapewniają, że będą protestować do skutku. Eksperci ostrzegają, że protest będzie miał ogromny wpływ na zaopatrzenie sklepów. W wypadku towarów o krótkiej przydatności do użycia, jak np. owoce, będzie widoczny od razu. Szczególnie zagrożone są dostawy bananów – porty, które protestują, odpowiadają za 75% zaopatrzenia amerykańskich sklepów w ten towar.

W wypadku innych towarów efekty nie będą natychmiastowe, bo większość hurtowni ma zapasy. Jednak jeśli protest się przeciągnie, może to wywołać problemy z zaopatrzeniem także innych towarów, takich jak zabawki, kawa, a nawet samochody. Jest to tym większy problem, że zbliża się sezon świąteczny, w którym amerykańskie sklepy odnotowują rekordowe zyski. Protest może też spowodować wzrost ich cen.

Porty na zachodnim wybrzeżu nie protestują, bo ich pracowników reprezentuje inny związek. Część firm logistycznych już przekierowała do nich swoje statki. Eksperci zwracają jednak uwagę, że wkrótce może to wywołać w nich ogromne kolejki do rozładunku. Wątpią też, by amerykańskie koleje, mimo zapewnień, dały radę dowieźć z nich towary na wschód kraju w wystarczającej ilości.

Ekonomiści nie są zgodni co do tego, ile ten protest będzie kosztował amerykańską gospodarkę, ale chodzi o ogromne sumy. Organizacja non-profit The Conference Board szacuje, że jego koszt to będzie ok. 540 mln dolarów dziennie, ale zdaniem ekspertów JP Morgan mowa nawet o pięciu miliardach dziennie.

Biden boi się zdecydowanych działań

Wszyscy są za to zgodni, że protest może być ogromnym problemem dla Demokratów, gdyż jego efekty pojawią się tuż przed wyborami. Prezydent Joe Biden zareagował jednak na niego dość łagodnie. Biały Dom oświadczył, że wysłał wysoko postawionych przedstawicieli swojej administracji, by namawiali USMX i ILA na szybkie porozumienie. Nie użył jednak ustawy Taft-Hartley. Ustawa ta daje prezydentowi możliwość poproszenia sądu o narzucenie związkowi zawodowemu 80-dniowego okresu na „ochłonięcie” i negocjacje bez protestu, jeśli jego protest stanowi zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa narodowego. Ostatnim prezydentem, który skorzystał z tego mechanizmu, był George W. Bush, kiedy w 2002 roku protestem grozili dokerzy na zachodnim wybrzeżu. Jego decyzja nie spodobała się wielu Republikanom, a także Amerykańskiej Izbie Handlu.

Lewicowi politycy uważają, że dokerzy mają prawo do strajku, ale obie strony powinny się jak najszybciej dogadać, zanim ich protest zaszkodzi znacząco gospodarce. Wielu komentatorów zauważa, że użycie przez Bidena tej ustawy tuż przed wyborami mogłoby być niebezpieczne politycznie, bo większość związków zawodowych popierało jego kandydaturę, a teraz popiera kandydaturę Kamali Harris.

ILA poparła Bidena w 2020, ale prezydent tego związku Harrold Daggett napisał latem w oświadczeniu, że ma „długi związek” z Donaldem Trumpem i odbył z nim w październiku zeszłego roku „produktywne spotkanie”. Dodał, że Trump obiecał poparcie dla zakazu automatyzacji w portach, co jest jednym z kluczowych postulatów jego związku.

Dogadają się?

Być może jednak protest portowców nie potrwa długo. Tuż przed protestem USMX złożyła bowiem nową ofertę. Zgodzili się na podwyżki o 50% w czasie sześciu lat obowiązywania nowego kontraktu i zachowanie limitów automatyzacji z poprzedniego. ILA, która domaga się podwyżek o 77% i całkowitego zakazu automatyzacji, odrzuciła tę ofertę, ale eksperci podkreślają, że samo wznowienie negocjacji to bardzo dobry znak.

Alex Hertel-Fernandez, profesor z Uniwersytetu Columbia i były członek Departamentu Pracy powiedział portalowi The Hill, że jest umiarkowanym optymistą co do tego, że protest skończy się szybko. „Strony zawsze wydają się być daleko od siebie, aż do momentu, w którym nie są” - stwierdził.

Źródło: The Hill, AP 

Zdjęcie: PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast