Bitwa między gangami narkotykowymi w Poitiers. Szef MSW mówi o meksykanizacji Francji
- Te strzelaniny nie mają miejsca w Ameryce Południowej. Mają miejsce w Rennes, w Poitiers, w zachodniej Francji, niegdyś znanej jako oaza spokoju. Jesteśmy w punkcie zwrotnym i wybór, przed jakim dziś stoimy, to wybór między powszechną mobilizacją a meksykanizacją kraju – komentował francuski minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau na antenie telewizji BFMTV.
Z rekonstrukcji zdarzeń wynika, że w czwartek, 31 października, około godziny 23:00 na tarasie jednej z restauracji doszło do strzelaniny między członkami dwu rywalizujących ze sobą gangów. Dzielnica, w której znajduje się bar, znana jest policji jako centrum handlu narkotykami.
Kiedy na miejsce zdarzenia przybyli zaalarmowani strażacy i policjanci, znaleźli pięć osób z ranami postrzałowymi, a także kilkanaście dziur po kulach na fasadach budynków. Wokół miejsca strzelaniny gromadzili się gapie.
„I wtedy zaczęła się wielka bójka" – relacjonował dziennikarzowi „Le Figaro” świadek zdarzenia. W kulminacyjnym momencie brało w niej udział kilkaset osób. Zaatakowani zostali także interweniujący policjanci. Spokój zaprowadziły dopiero wezwane na pomoc wzmocnione oddziały żandarmerii i policji, które musiały użyć gazu łzawiącego.
Rezultat bitwy to pięć osób rannych, w tym troje nastolatków. Według źródeł policyjnych jeden nich, 15-letni Anis S., jest w stanie krytycznym. Chłopak został postrzelony w głowę. Wśród ciężko rannych jest także dwóch innych nastolatków - obaj mają po 16 lat.
Choć dziennikarze i politycy jak ognia unikają jakichkolwiek wzmianek o narodowości czy pochodzeniu osób biorących udział w zdarzeniu, z komentarzy na platformie X jednoznacznie wynika, że chodzi o środowisko imigrantów.
„W tych gangach nie ma ani jednego Francuza, to efekt osłabienia państwa” – komentował jeden z internautów, a ktoś inny dodawał: "40 imigracji i oto rezultat".
źr. wPolsce za "Le Figaro"/bfmtv.com