Publicystyka

Strefa Schengen umiera na naszych oczach. Holendrzy wprowadzają kontrole na granicach i zapowiadają pakiet restrykcji wymierzonych w migrantów

opublikowano:
mid-epa11684800.webp
Schronisko dla osób ubiegających się o azyl w Holandii (fot. PAP/EPA/SEM VAN DER WAL)
Holandia zapowiada radykalną zmianę dotychczasowej polityki migracyjnej i przywrócenie kontroli granicznych. Te mają obowiązywać od końca listopada, a jednym z ich efektów ma być odsyłanie nielegalnych imigrantów do Niemiec i Belgii.

Tym samym, kolejne państwo ze Strefy Schengen pokazuje, że europejska idea otwartych granic i swobodnego przemieszczania się staje się coraz bardziej problematyczna. Obserwujemy właśnie zmierzch Europy otwartej, a sygnał do zmiany paradygmatu myślenia o Starym Kontynencie znowu wyszedł z Niemiec.

Raj utracony?

Formalnie już 25 października br. zapowiedziano nie tylko ponowne wprowadzenie kontroli granicznych, ale cały nowy pakiet obostrzeń  migracyjnych. Holenderskie media komentują, że to “bezprecedensowe środki”, których formalny cel najlepiej określiła minister ds. azylu i migracji Marjolein Faber:

- Chcemy, aby Holandia stała się jak najmniej atrakcyjna dla migrantów – przyznała wprost minister, która jest członkiem antyislamskiej partii posła Geerta Wildersa:

Co, poza ścisłą selekcją na granicy, ma przynieść taki efekt? 

Przede wszystkim ograniczanie liczby członków rodzin, którzy będą mogli dołączyć do osoby, której udzielono azylu w Holandii. Skrócony zostanie także czas trwania tymczasowych wiz, do tego niektóre z regionów ogarniętych wojną… zostaną uznane za bezpieczne. Tak stanie się np. z Syrią. Wszystko po to, aby urzędy mogły odrzucać wnioski o azyl od migrantów (to właśnie Syryjczycy stanowią najliczniejszą grupę wśród tych, którzy chcą osiedlić się w Holandii). 

Jednocześnie premier Dick Schoof zapowiedział, że podejmowane przez jego rząd działania mają na celu “ograniczenie napływu i przyspieszenie odpływu imigrantów, a także umożliwienie powrotu tym, którzy przebywają w kraju niezgodnie z prawem”. Polityk dodał, że celem jest także “przywrócenie porządku w łańcuchu azylowym, a tym samym zmniejszenie presji na społeczeństwo”. 

Niechciani w Europie trafią do Ugandy?

Co stanie się z tymi, którzy nie trafią do Holandii? Politycy zdają sobie sprawę, że odsyłanie ich do Niemiec i Belgii nie jest doskonałe i nie zawsze będzie możliwe. Dlatego lobbują, aby to Uganda stała się miejscem docelowej deportacji afrykańskich imigrantów, którym odmówiono azylu w Europie. Taką propozycję premier Schoof złożył przywódcom Unii Europejskiej już podczas szczytu Rady Europejskiej (16 października 2024 r. w Brukseli), później powtórzył ją kilka razy w holenderskich mediach. 

- Pomysł jest zakorzeniony w przekonaniu, że osoby ubiegające się o azyl, którym nie udało się uzyskać pobytu, mogą zostać odesłane do centrum, a stamtąd mogą wrócić do kraju pochodzenia - tłumaczył.

Idea Ugandy jako miejsca odsyłania imigrantów miała powstać po rozmowach z afrykańskimi politykami, które prowadziła holenderska minister handlu i rozwoju Reinette Klever. Polityk zapewniła premiera, że Uganda „nie jest temu przeciwna”. Jednocześnie sami Ugandyjczycy są w tej sprawie dalecy od jednoznaczności. Minister spraw zagranicznych Jeje Odongo powiedział jedynie, że kraj jest „otwarty na wszelkie dyskusje”. Z kolei  Okello Oryem, sekretarz stanu w jego gabinecie, w rozmowie z agencją Reutera całkowicie ten pomysł odrzucił.

Może dlatego, że Uganda już teraz udziela schronienia 1,6 mln uchodźców z Demokratycznej Republiki Konga, Sudanu i Sudanu Południowego, a według agencji ONZ ds. uchodźców do końca 2024 r. do Ugandy ma przybyć dodatkowo ponad 50 tys. osób, które uciekły z ogarniętej wojną domową DRK.

Sygnał wyszedł z Berlina

Trudno nie zauważyć, że kolejne restrykcje wdrażane przez państwa Strefy Schengen, są nie tylko efektem dość czytelnych nastrojów w Europie, ale stanowią także próbę pójścia tropem, który wytyczyli Niemcy. Wszak to właśnie nasi zachodni sąsiedzi już w październiku 2023 roku wprowadzili kontrole na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią. Również w tym przypadku jako powód wskazano potrzebę ograniczenia nielegalnej migracji. Z tych samych powodów wprowadzili, już w  2015 roku, kontrole na granicy z Austrią. 

Niemcy oceniają tę politykę jako sukces i chwalą się, że od połowy października ubiegłego roku do 20 października 2024 r. na granicach z ww. czterema państwami odnotowano około 57 tys. nielegalnych wjazdów, zawrócono 33 tys. osób i wykryto około 1400 przemytników ludzi. Teraz podobną politykę na granicach planują Holendrzy i Francuzi, którzy zapowiedzieli już, że od 1 listopada br. kontrolowane będą granice z Belgią, Luksemburgiem, Niemcami, Szwajcarią, Włochami i Hiszpanią. 

Koniec otwartej Europy?

Formalnie strefa Schengen obejmuje 29 państw: 25 z 27 państw członkowskich UE i wszystkich członków Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu. Pełna lista to państwa UE: Austria, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Niemcy, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry, Włochy oraz kraje stowarzyszone: Islandia, Norwegia, Szwajcaria i Lichtenstein. 

Piękna laurka, którą umieszczono na stronie internetowej Rady Europejskiej, głosi: 

- Strefa Schengen pozwala ponad 400 milionom osób swobodnie przemieszczać się pomiędzy państwami członkowskimi bez konieczności przechodzenia kontroli granicznej.

Jeszcze piękniej, choć równie nieprawdziwie, jest parę akapitów niżej, gdzie czytamy: 

- Strefa Schengen to jedno z najważniejszych osiągnięć integracji europejskiej. Zapoczątkowana w 1985 r. jako międzyrządowy projekt pięciu państw UE – Francji, Niemiec, Belgii, Holandii i Luksemburga – stopniowo przekształciła się w największy na świecie obszar swobodnych podróży - zauważają autorzy opracowania.

Jak dziś wygląda wspomniane “swobodne przemieszczanie się” w ramach jednego z “najważniejszych osiągnięć integracji”? Cóż, tymczasowe kontrole graniczne funkcjonują (w różnym zakresie) - bądź lada moment zaczną funkcjonować - w Austrii, Norwegii, Niemczech, Danii, Francji, Szwecji, Słowenii, Włoszech i Holandii. 

Nie tylko te państwa nie ukrywają, że polityka “Refugees Welcome”, wdrażana co najmniej od 2014 roku -  za niemieckim przykładem - przez całą Unię Europejską, to już dziś idea w ogromnym stopniu skompromitowana i niechciana na terenie całej Wspólnoty Europejskiej. Wiele wskazuje na to, że razem z nią umiera idea Europy otwartej, rozumianej jako miejsce, po którym można swobodnie podróżować, bez konieczności posiadania wizy i przechodzenia kontroli granicznej.

źr. wPolsce24 za nos.nl/nltimes.nl/abcnews.go.com

 

Publicystyka

Nawet Siemoniak nie szanuje Tuska. Niewiarygodne, co zrobił podczas posiedzenia rządu

opublikowano:
siemoniak_guma.webp
Minister Siemoniak żuje gumę podczas przemówienia Donalda Tuska (fot. wPolsce24)
Premier Donald Tusk zrobił roszady w rządzie m. in. dlatego, by podnieść swój autorytet wśród koalicjantów. Wszystko wskazuje jednak na to, że nawet partyjni koledzy nie mają za grosz szacunku do swojego pryncypała. Udowodnił to minister Tomasz Siemoniak, który podczas tuskowego monologu ostentacyjnie żuł gumę.
Publicystyka

Viktor Orban w rozmowie z telewizją wPolsce24: „Otworzyliśmy wielką, potężną butelkę szampana”. CAŁY WYWIAD

opublikowano:
wywiad orban.webp
Viktor Orban udzielił ekskluzywnego wywiadu telewizji wPolsce24 (Fot. screen YT/wPolsce24)
- Otworzyliśmy wielką, potężną butelkę szampana – powiedział o pierwszej reakcji na zwycięstwo Karola Nawrockiego premier Viktor Orban. Publikujemy cały, ekskluzywny wywiad Michała Karnowskiego z węgierskim przywódcą.
Polska

Przemysław Czarnek przyszedł pod niemiecką ambasadę, by powiedzieć to Niemcom w twarz

opublikowano:
2030911_3.webp
Protest pod ambasadą Niemiec w Warszawie 1 września. (fot. wPolsce24)
Profesor Przemysław Czarnek w nietypowy sposób uczcił 86 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Udał się pod niemiecką ambasadę, by wprost powiedzieć, co myśli o zbrodniach naszych sąsiadów.
Publicystyka

Przemysław Czarnek zakpił z ministra "blableble" Kierwińskiego. Niecodzienna scena w studio

opublikowano:
czarnks2.webp
Przemysław Czarnek nie zostawił suchej nitki na Marcinie Kierwińskim (fot. wPolsce24)
Profesor Przemysław Czarnek udowodnił, że jest nie tylko osobą, z którą przeciwnikom politycznym trudno jest się mierzyć merytorycznie, ale ma też spore pokłady poczucia humoru, które również może być śmiertelnym orężem w walce politycznej. W rozmowie z Magdaleną Ogórek w studio wPolsce24 boleśnie zakpił z szefa MSWiA.
Publicystyka

Nie cofną się przed niczym. Przemysł pogardy uderza w Karola Nawrockiego

opublikowano:
2037087_4.webp
"Newsweek" w obrzydliwy sposób uderzył w Karola Nawrockiego (fot. wPolsce24)
Pokaż mi swoich wrogów, a powiem Ci, jak duże są Twoje sukcesy. Parafrazując znane powiedzenie, Karolowi Nawrockiemu za pierwszy miesiąc prezydentury należy się więc naprawdę wysoka ocena. To dlatego musi mierzyć się z brutalnymi atakami. Liberalny salon rozkręca na dobre przemysł pogardy, który w przeszłości uderzał w prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę.
Bez Pardonu

Francja na krawędzi kryzysu. Upadek rządu i widmo wojny domowej?

opublikowano:
Zrzut ekranu 2025-09-09 094733.webp
Francja pogrąża się w chaosie politycznym, gospodarczym i społecznym. Upadek rządu, dramatyczne zadłużenie, rosnące napięcia społeczne i masowa imigracja stawiają pytanie: czy to początek końca Francji, jaką znamy?