Relatywizacja nazizmu w wykonaniu Kohuta. Skandaliczny wpis europosła Nowej Lewicy

W "Norymberdze" nie ma filozoficznej przypowieści o uniwersalnym grzechu ludzkości. Jest Herman Göring (w tej roli znakomity Russel Crowe), są niemieckie elity polityczne, wojskowe i przemysłowe, są zbrodnie zaplanowane, zorganizowane i wykonane przez aparat państwowy Niemiec. To nie było „zło, które się wydarzyło”. To było zło zaprojektowane, wdrożone i konsekwentnie realizowane.
Stwierdzenie, że „zło nie ma narodowości”, w kontekście filmu o nazizmie, brzmi jak umywanie rąk. Tak, zło może wydarzyć się wszędzie – ale w XX wieku to niemiecki nazizm osiągnął skalę przemysłowej zagłady. To niemieckie mundury maszerowały przez Europę, niemieckie firmy produkowały Cyklon B, niemieccy inżynierowie projektowali obozy, a niemieccy lekarze prowadzili pseudomedyczne eksperymenty na więźniach.
To nie jest „przypisywanie winy narodowi”. To jest elementarna uczciwość historyczna. Procesy norymberskie właśnie po to się odbyły, by jasno powiedzieć: to zło miało sprawców, strukturę i państwową tożsamość. Bez tej jasności nie ma ani rozliczenia, ani prawdziwej pamięci.
Człowiek ze Śląska, ale czy ze Śląskiem w sercu?
Internauci szybko wyłapali ten intelektualny fikołek. I słusznie. Bo jeśli nawet film o rozliczaniu niemieckich zbrodniarzy wojennych staje się dla europosła Nowej Lewicy okazją do relatywizowania odpowiedzialności, to znaczy, że problem nie leży w historii, tylko w ideologicznych klapkach na oczach.
Paradoks polega na tym, że Kohut – deklarujący śląski regionalizm i dystans wobec polskiej tożsamości – nie ma żadnego problemu z rozmywaniem odpowiedzialności niemieckiej. A przecież to właśnie Śląsk był jedną z ofiar niemieckiego totalitaryzmu, germanizacji i terroru.
Procesy norymberskie miały jeden podstawowy sens: nazwać zło po imieniu. Wpis Kohuta robi dokładnie odwrotnie – rozmywa je w sloganach. A to nie jest odwaga moralna. To zwykłe fałszowanie sensu historii.
źr. wPolsce24 za X











