Ależ ego i odlot Tuska. Postawił w gabinecie swoje zdjęcie. Jeden szczegół zwraca szczególną uwagę

Wilk przez lata uchodził w Polsce za symbol niegodziwości, dzikości i zła. Ten wizerunek zmienił się dopiero dzięki patriotycznej kulturze, która zaczęła utożsamiać z tym dostojnym zwierzęciem polskich partyzantów, żołnierzy Armii Krajowej, NSZ, Batalionów Chłopskich czy zrzeszonych w różnych formacjach Żołnierzy Wyklętych.
Wielka w tym zasługa poety Zbigniewa Herberta, który w swoim wierszu "Wilki" wprowadził to zwierzę do swoistego panteonu narodowych symboli.
W efekcie czego, w okresie, który możemy nazwać "wielkim odrodzeniem świadomości patriotycznej", jaki nastał w pierwszej dekadzie XXI wieku i tuż po tragedii smoleńskiej, wilk-żołnierz wkroczył do świata popkultury. Wykorzystywano go, tworząc plakaty, koszulki, okładki płyt czy nawet gier planszowych i komputerowych.
Ten okres "wilkomanii" był wyśmiewany przez lewicowo-liberalne media i obóz Platformy Obywatelskiej, która wówczas brnęła w kult europejskości, tęczowości czy popowo-różowej symboliki, której wyrazem był czekoladowy orzeł Bronisława Komorowskiego.
Tusk i jego ekipa dostrzegli jednak, że świadomość społeczna znacznie się zmieniła i od kilku lat starają się grać na "nastrojach patriotycznych". Stąd białoczerwone serduszko, jako symbol Koalicji Obywatelskiej, czy dramatyczna próba przedstawienia w kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego jako patrioty i konserwatysty.
Teraz okazuje się, że nawet premier Donald Tusk próbuje nawiązywać, do tej najbardziej wyrazistej prawicowej symboliki. W opublikowanym na portalu x.com nagraniu, którego szczegóły z pewnością zostały pieczołowicie dobrane przez specjalistów od PR-u znalazło się miejsce dla wysłużonego wilka. Został on umieszczony na zdjęciu tuż obok wizerunku twarzy premiera.
Nie będziemy wchodzić w szczegóły wypowiedzi premiera, bo do jego obietnic i zapewnień należy podchodzić z dużym dystansem. Jednak ten film, ma na celu pokazać, że premier jest żarliwym patriotą zatroskanym o rozwój Polski.
Problem w tym, że PR-owcy Tuska najwyraźniej nie wzięli pod uwagę faktu, że obnoszący się ze swoimi niemieckimi korzeniami i sympatią do Berlina premier, bardziej niż z wilkiem-żołnierzem wyklętym, może kojarzyć się z wilkołakiem - symbolem niemieckiej partyzantki z czasów II wojny światowej, czyli werwolfu, działającego m. in. na terenach Kaszub, skąd pochodzi Tusk.
źr. wPolsce24