Zgorzelski chciał błysnąć znajomością melin. Wszystko mu się pomyliło

Żeby pokazać, że zna życie, dodał wspomnienie z PRL-u. – „Polak jest bardzo przemyślny, pamiętamy meliny. W latach 80. czasami może się i zdarzyło odwiedzić taki przybytek, nawet chociażby z powodów poznawczych. Słynne zamówienia typu lorneta i meduza nie wzięły się znikąd” – powiedział.
Jednak wicemarszałek kompletnie pomylił fakty.
Skąd naprawdę wzięła się „lorneta i meduza”?
„Lorneta i meduza” to popularne w czasach PRL zestawienie: dwa kieliszki wódki („lorneta”) oraz galaretka wieprzowa („meduza”). Nie było to hasło z meliny, ale z knajpy czy restauracji.
Dlaczego? Otóż w PRL obowiązywał przepis zakazujący przybytkom gastronomicznym podawania wódki bez zakąski. Stąd klasyczna kombinacja: dwa kieliszki wódki i najtańsza zakąska, czyli galareta wieprzowa.
W melinach – czyli prywatnych mieszkaniach, w których nielegalnie sprzedawano alkohol – żadne zakąski nie były potrzebne. Samo istnienie meliny łamało prawo, więc nikt nie przejmował się kulinarnymi regulacjami.
„Luzak” kontra historia
Zgorzelski chciał pokazać się jako „człowiek z dystansem”, pamiętający realia PRL-u. Problem w tym, że jego wspomnienia o „lornecie i meduzie” nijak się mają do melin. To symbol barowej codzienności z czasów Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego.
Czy to wielki błąd? Może nie. Ale historycy PRL i bywalcy dawnych barów z pewnością podnieśliby brew.
źr. wPolsce24 za radiozet.pl