"Marsz Niezadowolenia" w Warszawie. "Mamy europejskie ceny, a nie europejskie pensje. Tusk złamał obietnice"

– Dzięki pracownikom ten kraj się rozwija, ten kraj idzie do przodu, ten kraj może poszczycić się sukcesami. To my pracownicy jesteśmy solą tej ziemi. Niestety, pan premier o tym zapomniał. Pan premier o nas nie pamięta – mówił Ostrowski do zgromadzonych.
Lider OPZZ wskazywał, że rząd „zamroził płace w sferze budżetowej na przyszły rok, ogranicza wzrost płacy minimalnej, nie chce słyszeć o emeryturach stażowych, a tam, gdzie są likwidowane zakłady pracy, zostawia pracowników samych sobie”.
Jeszcze przed rozpoczęciem marszu głos zabrał współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg, zapowiadając poprawkę do budżetu podnoszącą wynagrodzenia w sektorze publicznym o 10 proc. – To, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach, woła o pomstę do nieba. Rząd w ogóle nie rozmawiał na poważnie z pracownikami. Zaproponował budżet, który jest oburzający. To jest budżet, zgodnie z którym nie będzie żadnych realnych podwyżek płac dla pracowników budżetówki w przyszłym roku. To jest złamana obietnica Donalda Tuska, to jest złamana obietnica Nowej Lewicy, to jest złamana obietnica wszystkich partii, które w tym rządzie są – podkreślił.
Marsz zgromadził przedstawicieli różnych branż – nauczycieli, górników, pracowników przemysłu, transportu czy handlu. Wśród nich obecny był także szef ZNP Sławomir Broniarz. To istotna zmiana – bo dotąd główną twarzą protestów społecznych była „Solidarność”, którą obóz Tuska i jego zwolennicy próbowali przedstawiać jako politycznie związaną z PiS. Teraz na ulice wyszedł również OPZZ, a z nim liderzy związków zawodowych tradycyjnie kojarzeni z lewicą.
Rząd nie miał odwagi, by się spotkać
Protestujący nieśli transparenty z hasłami: „Dość lekceważenia pracowników”, „Pracuję, by żyć, nie żyję, by pracować”, „Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść”. Domagali się nie tylko wyższych wynagrodzeń i ochrony zatrudnienia, ale też sprawnych usług publicznych – w edukacji, ochronie zdrowia, administracji i transporcie oraz dialogu społecznego z rządem.
Co znaczące, protestujących poważnie potraktowała jedynie Kancelaria Prezydenta Karola Nawrockiego. Wiceszef kancelarii Mateusz Kotecki oraz szef kancelarii Zbigniew Bogucki spotkali się z delegacją OPZZ, m.in. z Piotrem Ostrowskim, Mirosławem Grzybkiem (Federacja Metalowców i Hutników) oraz Arturem Jackiem Wilkoniem (Związek Pracowników Huty Łabędy). – Przyjęliśmy petycję przedstawioną przez stronę związkową. Współpraca i rozmowa to fundamenty dobrych decyzji – napisał Kotecki w mediach społecznościowych.
Przedstawicieli rządu na marszu zabrakło – nie podjęli otwartego dialogu z protestującymi, co jeszcze mocniej wybrzmiało na tle gestu ze strony Pałacu Prezydenckiego.
źr. wPolsce24 za PAP