Trzaskowski i Bodnar z zakazem wjazdu do USA? Wrogowie wolności słowa nie postawią nogi w kraju Trumpa

Amerykanie mówią jasno: cudzoziemcy odpowiedzialni za ograniczanie wolności słowa mogą pożegnać się z przywilejem wjazdu do USA. Sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił właśnie nową politykę wizową, która celuje w zagranicznych urzędników współwinnych „cenzurowania Amerykanów”. Wśród potencjalnych adresatów tej decyzji mogą znaleźć się również prominentni przedstawiciele polskiej sceny politycznej – jak choćby Adam Bodnar i Rafał Trzaskowski.
Rubio nie owija w bawełnę: „Dni biernego traktowania tych, którzy pracują nad podważaniem praw Amerykanów, minęły. Nie powinni cieszyć się przywilejem podróżowania do naszego kraju”. Jasno też wskazuje, że chodzi o tych, którzy wprowadzają przepisy, ograniczające wolność wypowiedzi – nawet jeśli robią to w Europie czy np. w Brazylii.
Tymczasem w Polsce trwa gorąca dyskusja nad ustawą o tzw. „mowie nienawiści”, autorstwa ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Ustawę tę środowiska konserwatywne i wolnościowe określają wprost jako „ustawę cenzorską”. To właśnie ta propozycja przewiduje karę do trzech lat więzienia za wypowiedzi, które mogą zostać uznane za „nienawistne” – choć ich definicja pozostaje nieprecyzyjna i szeroka. Na przykład za stwierdzenie, że istnieją tylko dwie płcie, ktoś może zostać oskarżony o „szerzenie nienawiści wobec osób niebinarnych”.
Prezydent Andrzej Duda odmówił podpisania tej kontrowersyjnej nowelizacji i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, wskazując m.in. na niezgodność z konstytucją i poważne zagrożenie dla wolności debaty publicznej.
Inaczej do sprawy podchodzi kandydat obozu rządzącego w wyborach prezydenckich, Rafał Trzaskowski. W rozmowie ze Sławomirem Mentzenem potwierdził, że podpisałby ustawę w obecnym kształcie. Publiczna deklaracja poparcia dla przepisów cenzurujących słowa – nawet jeśli ubrane są w poprawność polityczną – stawia go w niebezpiecznym świetle, jeśli chodzi o amerykańską politykę wizową.
Czy zatem Trzaskowski i Bodnar – współautorzy i orędownicy ustawy krytykowanej jako narzędzie represji wobec wolności słowa – mogą wkrótce usłyszeć, że granice Stanów Zjednoczonych zostały przed nimi zamknięte? Jeśli Waszyngton potraktuje własne słowa poważnie, to możliwe.
Wolność słowa to wartość fundamentalna dla amerykańskiego stylu życia, jak zaznaczył Marco Rubio. Jeśli ktoś chce ją tłumić – choćby pod pretekstem walki z „nienawiścią” – nie powinien liczyć na uścisk dłoni w Białym Domu, a raczej na zakaz przekroczenia granicy.
Zobacz także:
Czarne chmury zawisły nad Kurdej Szatan
Kompromitacja sztabu Trzaskowskiego
Wybory, które zdecydują o przyszłości Tuska
źr. wPolsce24 za X/@SecRubio