Trafi do więzienia za morderstwo sprzed trzech dekad. Wpadł przez krawat

W czerwcu 1995 roku w jednym z domów przy ul. Kossaka w Lublinie odnaleziono zwłoki 37-letniego Wojciecha T. Miał zmiażdżoną czaszkę, otrzymał co najmniej trzy silne ciosy metalową rurą. Sprawca związał go i zakneblował, a gdy ofiara zmarła, owinął jej zwłoki w dywan.
Potrzebował pieniędzy
Zbrodnia miała motywy rabunkowe. Bogdan S. tłumaczył śledczym, że znalazł się w trudnym położeniu finansowym, bo młoda żona zaszła w ciąże i potrzebował szybko pieniędzy. Zamieścił więc w lubelskich "Anonsach" ogłoszenie o wyjazdach do Szwajcarii po używane samochody. Odpowiedział na nie Wojciech T., który akurat szukał samochodu. Morderca zwabił go do wynajętego wcześniej domu.
Jeden ze śledczych powiedział Interii, że morderca wykorzystał moment nieuwagi i uderzył kilkukrotnie ofiarę w tył głowy. Policjanci ustalili, że Bogdan S. dokładnie przygotował się do zbrodni, m.in. wyczyścił cały dom środkami chemicznymi. Po morderstwie ukradł blisko 7 tys. dolarów, francuskie franki o wartości ok. 140 zł i 230 zł.
Wpadka po latach
Policja zabezpieczyła na miejscu pewne ślady. Jednym z nich był dowód osobisty, który ofiara przypadkiem strąciła ze stołu. Okazało się, że jest fałszywy, ale zdjęcie było prawdziwe – tyle tylko, że morderca był na nim tak ucharakteryzowany, że okazało się ono być zupełnie nieprzydatne.
Na rozwiązanie sprawy wpływ miał jednak rozwój technik kryminalistycznych. Policjantom udało się w końcu ustalić profil DNA ze śladów, które zostały na krawacie, który sprawca użył jako knebel. Dane DNA wprowadzono do bazy w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym, ale nie udało się ich do nikogo dopasować.
Te dane przekazano także Interpolowi. W październiku 2023 roku policjanci z KWP Lublin otrzymali maila od kolegów z Wielkiej Brytanii: Możemy mieć waszego podejrzanego.
Okazało się, że po dokonaniu zbrodni Bogdan S. wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał przez ostatnie 30 lat. Jego DNA pobrano zaś dlatego, ponieważ dopuścił się tam drobnego przestępstwa. Został zatrzymany 8 marca 2025 r. na Okęciu, gdy – nieświadomy tego, że go namierzono – przyleciał do Polski na święta.
Przyznał, że czuje się winny
Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził we wtorek, że Bogdan S. jest winny morderstwa. Skazał go na 15 lat więzienia. To nie jest najwyższa możliwa kara, ale sąd wziął pod uwagę wiek oskarżonego – ma obecnie ponad 60 lat – i to, że podczas pobytu w areszcie zyskał dobre opinie wśród wychowawców. Sędzia powiedział, że kara w takim wymiarze z pewnością spełni swój cel.
Po ogłoszeniu wyroku Bogdan S. w rozmowie z dziennikarzami Interii przyznał, że nie jest zaskoczony i spodziewał się, że wpadnie. Przeprosił też rodzinę ofiary i przyznał, że czuje się winny. Jak informuje portal, zrezygnował z usług adwokata, więc nie wiadomo, czy będzie zaskarżał ten wyrok.
źr. wPolsce24 za Interia, Fakt