Służby weszły do urzędu po dokumenty Hołowni. Ciąg dalszy afery z Collegium Humanum

Według ustaleń „Super Expressu” oraz Radia Eska, funkcjonariusze weszli do otwockiego urzędu, by pozyskać materiał porównawczy do sprawy Collegium Humanum. Śledczy badają, czy dokumenty podpisane przez Szymona Hołownię mogły trafić do teczek fikcyjnych studentów uczelni lub czy ktoś mógł podszyć się pod niego podszyć.
W związku z tym śledczy chcieli pozyskać dokumenty urzędowe, które Hołownia składał jako mieszkaniec gminy Otwock i porównać znajdujące się na nich podpisy z materiałami z akt sprawy Collegium Humanum.
Śledczy nie wierzą Hołowni?
Hołownia podkreślał, że nigdy nie studiował w Collegium Humanum i jego nazwisko mogło zostać użyte bez jego zgody. Działania służb wskazują jednak, że mimo zapewnień lidera Polski 2050 sprawa nadal jest w toku.
Według ustaleń „SE” i Radia Eska, funkcjonariusze pojawili się w urzędzie w czwartek przed południem. Weszli do kilku wydziałów, zabezpieczając znajdujące się tam teczki z podpisami Hołowni i opuścili budynek. Jeden z pracowników urzędu podkreśla, że śledczy byli dobrze przygotowani i wiedzieli, czego szukają.
Porównanie podpisów
Do sprawy odniósł się prezydent Otwocka, Jarosław Margielski. Zapewnił, że czynności prokuratury nie dotyczyły ani urzędu, ani jednostek podległych miastu, ani samego prezydenta.
Pracownicy urzędu przyznali w rozmowie z mediami, że wśród zabezpieczonych dokumentów są wnioski, pełnomocnictwa oraz inne pisma składane przez Hołownię jako obywatela i mieszkańca Otwocka. Posłużą one jako wzorce do analizy grafologicznej, która pozwoli porównać podpisy z dokumentami znajdującymi się w aktach Collegium Humanum i rozwiać wątpliwości dotyczące ich autentyczności.
źr. wPolsce24 za "Super Express"/ Radio Eska











