"Zróbcie z tym porządek". Imprezowicz z Lubelszczyzny wezwał policję, żeby posprzątali mu w domu

Ten telefon zmroził krew w żyłach policjantów z Radzynia Podlaskiego (woj. lubelskie). Pewien mężczyzna płaczliwym tonem opowiadał, że jego brat się upił i urządza w domu awanturę. Wszędzie miały latać naczynia, opętany pijak miał rozwalać meble i kopać w drzwi. Zgłaszający przestępstwo bardzo bał się o swoje życie, a jeszcze bardziej - o los swojej mamy, która też miała być zagrożona szaleństwem brata.
Smacznie chrapali
Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, zastali jednak wręcz sielankowy widok. Rzekomo agresywny brat słodko spał, podobnie jak mama obu mężczyzn. Wzywający policję z głupawym uśmieszkiem słaniał się na nogach, bo był pijany jak bela. Pod stołem leżały flaszki, flaszeczki i puszki po wódce i piwie, które wcześniej spożywano tam całą rodziną.
- Upojony alkoholem 44-latek wyznał, że brat po zakończonej libacji alkoholowej powinien posprzątać ze stołu butelki, puszki i naczynia, ale nie zastosował się do "poleceń wychowawczych" i zrzucił wszystko na podłogę, po czym niewzruszony poszedł spać. Zgłaszający interwencję twierdził, że wezwał policję „żeby zrobiła z tym porządek” – relacjonuje podkom. Piotr Mucha z policji w Radzyniu Podlaskim.
Areszt i grzywna
Niedobrzy policjanci, zamiast posprzątać po pijakach, zapowiedzieli zgłaszającemu, że skierują do sądu wniosek o ukaranie. Bo fałszywe alarmy czy wezwania służb w sytuacjach, które w ogóle tego nie wymagają, są przestępstwem.
- Przypominamy, że za wywołanie niepotrzebnej czynności poprzez fałszywe zgłoszenie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł – podkreśla podkom. Piotr Mucha.