Nie chciał odpuścić. Samolot miał dwugodzinne opóźnienie z powodu pijanego posła
Samolot linii Finnair lecący z Helsinek, wylądował w Bangkoku z prawie dwugodzinnym opóźnienie. Wszystko za sprawą posła z drugiego co do wielkości ugrupowania w parlamencie, Partii Finów. Załoga samolotu uznała, że Tomi Immonen jest zbyt pijany, żeby wziąć udział w rejsie.
Polityk został poproszony o opuszczenie maszyny. Sęk w tym, że Immonen nie zamierzał rezygnować z lotu. Na miejsce wezwano policję, a posła udało się wyprowadzić na zewnątrz dopiero po ponad 40 minutach.
Immonen rozmawiał o incydencie z portalem yle i poinformował, że zdaniem załogi samolotu, był on na tyle nietrzeźwy, że nie mógł uczestniczyć w rejsie do Bangkoku.
- Ktoś mógłby uznać, że nie byłem w stanie latać samolotem, ale może byłem w stanie podróżować i siedzieć na swoim miejscu – powiedział.
Gdy poseł opuścił samolot, został przebadany alkomatem. Wówczas okazało się, że miał 0,069 promila alkoholu.
Po incydencie Immonen wystosował przeprosiny do pracowników linii Finnair oraz pasażerów lotu, który został opóźniony z powodu jego zachowania. Jego postawę skomentował przewodniczący grupy parlamentarnej Partii Finów Jani Mäkelä. Polityk podkreślił, że zachowanie jego partyjnego kolegi było „niefortunne” i jest z nim w stałym kontakcie.
źr. wPolsce24 za Interia