Magazyn

Magazyn

Źle się dzieje w państwie niemieckim. Opcja prorosyjska zdobyła połowę stołków w wyborach

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 23 września 2024
  • Czas: sek

SPD, partii kanclerza Olafa Scholza, udało się wygrać wybory landowe w Brandenburgii. Aby nadal rządzić, będzie musiał jednak współpracować z otwarcie prorosyjską partią - a dalsze losy koalicji rządzącej stanęły pod znakiem zapytania.

Mogłoby się wydawać, że lokalne wybory w Brandenburgii, jednym z 16 landów Niemiec, nie wzbudzą zbyt wielkich emocji poza jego granicami. Stało się jednak inaczej. Głównym powodem było to, że ten land to twierdza SDP, największej partii tzw. koalicji sygnalizacji drogowej, która rządzi obecnie Niemcami. SDP wygrywało w nim wszystkie wybory lokalne od zjednoczenia Niemiec. Co więcej, premierem tego landu jest od 11 lat Dietmar Woidke z SDP, który nadal cieszy się w nim sporą popularnością. Mimo tego sondaże pokazywały, że jego partię będzie czekać ostra walka o utrzymanie się na szczycie.

Gdy w poniedziałek ogłoszono wyniki, okazało się, że te przewidywania były trafne. SDP wprawdzie zwyciężyła z wynikiem 30,9%, ale wyprzedziła drugą Alternatywę dla Niemiec (AfD) o zaledwie 1,7%. Jeszcze gorzej poszło pozostałym partiom koalicji. Zieloni z wynikiem 4,1% nie przekroczyli progu, a liberałowie z FDP zdobyli zaledwie 0,8% głosów. Trzecie miejsce zajął skrajnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), który zdobył 14%, a stawkę zamknęła Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) z wynikiem 12,1%.

Połowa miejsc dla opcji prorosyjskiej

Takie wyniki oznaczają, że koalicja SDP i CDU będzie miała dokładnie połowę stołków w liczącym 88 miejsc landtagu Brandenburgii. Oznacza to też, że drugą połowę zajmą przedstawiciele partii, które są otwarcie prorosyjskie. AfD i BSW, mimo bycia po przeciwnych stronach politycznej barykady, wiele łączy – a najbardziej łączy ich to, że obie partie domagają się głośno wstrzymania niemieckiej pomocy dla Ukrainy i wznowienia przyjaznych stosunków z Moskwą. Chcąc rządzić, koalicja SDP i CDU będzie musiała się dogadać z jedną z tych partii, dużo bardziej prawdopodobny wydaje się sojusz z BSW. Wielu komentatorów zauważa też, że już teraz przejęły elementy ich programów, zwłaszcza w kwestii nielegalnej imigracji i ochrony granic. Sondaże wskazują, że coraz więcej Niemców chce wstrzymania pomocy dla Ukrainy, a sentyment ten jest szczególnie silny na wschodzie kraju.

To już kolejny sukces prorosyjskich ekstremistów. W wyborach w Turyngii, które miały miejsce 1 września, AfD po raz pierwszy w swojej historii wygrała, dostając 32,8% głosów, a BSW była trzecia z wynikiem 15,8%. Tego samego dnia zajęli drugie miejsce w Saksonii, z wynikiem 27,5% , a BSW znów była trzecia. W żadnym z tych landów AfD nie będzie raczej rządzić, z powodu „kordonu sanitarnego”, jakim otaczają ją inne partie, ale jej szefostwo nie ukrywa radości z takich wyników. Już teraz mówi się, że są największą siłą polityczną w dawnym NRD.

Czytaj także: „Deportujemy ich wszystkich, deportujemy ich wszystkich”. To słowa piosenki, przy której AfD świętuje wynik wyborczy

To koniec rządów Scholza?

Te wybory to również bardzo zła wiadomość dla Olafa Scholza. Jak zauważa DW, tylko jeden z pięciu uprawnionych do głosowania Niemców jest zadowolony z tego, jak pracuje ich rząd. Woidke nie tylko rzucił na szalę swoją popularność w tym landzie, deklarując, że jeśli AfD wygra, to odejdzie ze stanowiska, ale też wyraźnie dystansował się od Scholza. Nie było wspólnych zdjęć czy wspólnych wieców, a polityk wręcz otwarcie krytykował postępowanie rządu federalnego. Co więcej, aż 75% osób, które oddały głos na SDP, zadeklarowało, że głównym powodem była nie sympatia do tej partii czy poparcie dla jej programu, a lęk przed tym, że władzę obejmie skrajna prawica.

Te wyniki to także bardzo zła wiadomość dla stabilności koalicyjnego rządu. O ile Zieloni podchodzą do kolejnej już porażki raczej spokojnie – współprzewodnicząca Ricarda Lang stwierdziła, że muszą „zbliżyć się do realiów życia na wschodzie” - o tyle FDP nie ukrywa swojej rosnącej frustracji. Co więcej, o swoje porażki otwarcie obwiniają SDP. „Obecnie na nasz profil partii kochających wolność, optymistycznych i ciężko pracujących ludzi, kładzie się cień kłopotów koalicji w Berlinie” - mówił w wieczór wyborczy sekretarz generalny FDP Bijan Djir-Sarai.

Wyniki z Brandenburgii obudziły spekulacje o to, czy FDP wyjdzie z lewicowej koalicji, tym samym doprowadzając do upadku rządu Scholza. Zastępca przewodniczącego tej partii, Wolfgang Kubicki, stwierdził, że szczególnie współpraca z Zielonymi jest toksyczna, a biorąc pod uwagę, co się dzieje, koalicja rozpadnie się jeszcze przed świętami. Djir-Sarai unikał odpowiedzi wprost na pytania o jej przyszłosć. Stwierdził jedynie, że będą musieli przeprowadzić intensywne rozmowy o tych wynikach i obecnej sytuacji.

Sama SDP liczy, że ich los odmieni seria propozycji, które chcą złożyć w nadchodzących tygodniach. Dotyczą takich spraw jak emerytury czy przyznawanie azylu nielegalnym imigrantom. Współprzewodniczący Lars Klingbeil przyznał, że partia straciła rozpęd, ale jego zdaniem Brandenburgia pokazała, że nadal są w stanie wygrywać. Wiele osób zadaje sobie jednak pytanie, czy do następnych wyborów znów pójdą z Scholzem. Klingbel powiedział mediom, że zarówno on, jak i druga wiceprzewodnicząca SDP Saskia Esken uważają, że nadal jest najlepszym kandydatem na kanclerza w przyszłorocznych wyborach. DW informuje jednak, że w samej partii trwają już dyskusje o tym, czy nie byłoby lepiej go zastąpić.

Źródło: DW, Politico Zdjęcie: PAP/EPA/Filip Singer

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast