Rozpoczyna się proces nielegalnego imigranta, który spalił żywcem kobietę
33-letni Zapeta jest obywatelem Gwatemali. Według federalnych służb imigracyjnych został deportowany w 2018 roku, po tym, gdy straż graniczna złapała go w Arizonie. Później jednak wrócił nielegalnie do USA, na razie nie wiadomo kiedy i gdzie miało to miejsce. Policja ujawniła, że w Nowym Jorku mieszkał w przytułku dla bezdomnych mających problem z uzależnieniami.
Spłonęła w metrze
W zeszłą niedzielę, ok. 7:30 rano, nowojorska policja dostała zgłoszenie, że w pociągu metra, który zatrzymał się na stacji Coney Island-Stilwell, spłonęła kobieta. Gdy policjanci dotarli na miejsce, już nie żyła. Jej oparzenia były tak poważne, że na razie nie udało się ustalić jej tożsamości. Wiadomo jedynie, że miała problemy z chodzeniem, bo w pobliżu jej zwłok znaleziono chodzik. Policja podejrzewa, że była bezdomną, która spała w wagonie.
Początkowo policjanci podejrzewali, że był to wypadek, gdyż w jej pobliżu znaleźli butelki po alkoholu. Gdy obejrzeli nagrania z monitoringu makabryczna prawda wyszła na jaw. Widać na nich, że Zapeta podpalił jej ubranie zapalniczką. Następnie podsycał płomienie, machając w jej pobliżu koszulą. Gdy zajęły się jej ubrania, usiadł w pobliżu i podziwiał swoje dzieło. Na nagraniach widać też, że kobieta nie została obudzona przez płomienie. Zapata opuścił pociąg, gdy dotarli do niego policjanci, ale został aresztowany tego samego dnia w innym.
Imigrant powiedział śledczym, że pije dużo alkoholu i z tego powodu nie pamięta, że kogoś podpalił. Nie negował jednak, że to on jest na nagraniach z monitoringu. Usłyszał dwa zarzuty morderstwa i jeden zarzut podpalenia. Policja podejrzewa, że nie znał ofiary i wybrał ją losowo. Jego proces rozpoczyna się dzisiaj. Wcześniej pojawił się w sądzie na posiedzeniu przedprocesowym.
Nikt nie próbował jej pomóc
Ta sprawa wstrząsnęła Ameryką. Amerykanów najbardziej poruszyło jedno z nagrań, które trafiło do mediów społecznościowych. Widać na nim gapiów, którzy przyglądają się płonącej kobiecie. W pobliżu przeszedł też policjant. Żaden z nich nie próbował jej pomóc. Wiele osób mówi już o „efekcie Daniela Penny'ego". Penny to weteran Korpusu Piechoty Morskiej, który w zeszłym roku obezwładnił bezdomnego, który groził współpasażerom, że ich zabije. W trakcie szamotaniny przypadkowo go udusił, przez co usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci, za które groziło mu 15 lat więzienia. Ostatecznie został uniewinniony, ale zdaniem wielu komentatorów sam fakt, że usłyszał w takiej sprawie zarzuty mógł sprawić, że inne osoby boją się pomagać ofiarom przemocy.
Wyszło też na jaw, że w nowojorskim metrze nie ma gaśnic i koców gaśniczych w pociągach i na stacjach. Zarządzająca metrem agencja MTA potwierdziła, że znajdują się jedynie w tunelach i w budkach, ale mają do nich dostęp wyłącznie jej pracownicy. Pracownik MTA ostatecznie ugasił płonącą kobietę, ale było już za późno. MTA ogłosiła, że nie planuje nic zmieniać w związku z tą tragedią.
źr. wPolsce24 za NYPost