Prezydent Rumunii zrezygnował ze stanowiska. Opozycja chciała jego impeachmentu

65-letni Iohannis rządzi Rumunią od 2014 roku. W związku z limitem kadencji nie brał udziału w ostatnich wyborach prezydenckich. Te jednak zostały anulowane po pierwszej turze przez Sąd Konstytucyjny. Bezpośrednim powodem były oskarżenia – wszystko wskazuje na to, że fałszywe – iż za niespodziewanym zwycięstwem prorosyjskiego populisty Calina Georgescu stały rosyjskie służby. Iohannis miał pozostać na stanowisku do czasu nowych wyborów, które zaplanowano na maj.
Odchodzi zanim go usuną
Dziś polityk poinformował, że dobrowolnie odejdzie ze stanowiska. Urząd złoży 12 lutego. Ma to związek z tym, że opozycji udało się doprowadzić do rozpoczęcia w parlamencie procedury jego impeachmentu. Zgodnie z konstytucją do następnych wyborów jego obowiązki będzie pełnił przewodniczący Senatu.
Jak informuje portal Romania Insider, opozycyjne partie POT, AUR, SOS i część posłów USR złożyli już dwa wnioski o jego impeachment, ale zostały one odrzucone z powodów proceduralnych. Za trzecim razem udało im się zebrać wymaganą liczbę podpisów i rozpocząć procedurę usunięcia prezydenta ze stanowiska. Opozycja uważa, że Iohannis złamał konstytucję, gdy zdecydował, że przedłuży swoją kadencję.
Krajem by zatrzęsło
Sam polityk twierdzi, że ten wniosek jest bezprzedmiotowy, gdyż nigdy nie złamał konstytucji. Stwierdził również, że nie ma on sensu, bo za kilka miesięcy i tak by odszedł. Dodał jednak, że usunięcie go ze stanowiska przez parlament wywołałoby w Rumunii poważny kryzys polityczny.
Zatrzęsłoby to całym społeczeństwem. Nie byłoby dyskusji o wyborach prezydenckich. Zewnętrznie efekty byłyby długotrwałe i bardzo negatywne. Stalibyśmy się pośmiewiskiem całego świata. Aby oszczędzić Rumunii tego kryzysu, rezygnuję z urzędu prezydenta – powiedział.
źr. wPolsce24 za Romania Insider