Polscy żołnierze trafią na Ukrainę?! Szokujące słowa Ursuli von der Leyen w zachodnich mediach

Strona ukraińska od dawna twierdzi, że aby dogadać się z Rosją, potrzebuje od zachodu gwarancji bezpieczeństwa, które zniechęcą Kreml przed kolejnym atakiem. Zwraca uwagę, że Zachód obiecał jej takie gwarancje już w latach 90tych, w zamian za rezygnację z posiadania broni atomowej. Na razie nie mówi się zbyt konkretnie o tym, na czym te gwarancje powinny polegać, ale regularnie pojawia się pomysł wysłania na powojenną Ukrainę żołnierzy z państw NATO.
Gwarancje bezpieczeństwa
W ten weekend von der Leyen wybrała się z wizytą do państw UE, które leżą w pobliżu Rosji. W trakcie tej wizyty powiedziała dziennikowi Financial Times, że gwarancje bezpieczeństwa są nadrzędne i absolutnie niezbędne. Mamy jasną mapę drogową i mamy porozumienie w Bialym Domu (…) i wszystko idzie naprzód bardzo dobrze” - dodała.
Wcześniej Donald Trump dość jasno deklarował, że nie wyśle na Ukrainę amerykańskich żołnierzy, a ewentualne siły pokojowe będą musiały być stworzone przez państwa UE. Sugerował jedynie, że Pentagon zapewni im wsparcie lotnicze czy wywiadowcze. Jakiś czas temu zasugerował także, że Amerykanie mogą wysłać na Ukrainię PMC – prywatne firmy o profilu paramilitarnym.
Są już plany
W tym samym wywiadzie von der Leyen wyznała, że europejskie stolice pracują już nad planami wysłania sił międzynarodowych, a prezydent Trump zapewnił ją, że Amerykanie będą je wspierać. FT informuje, że na spotkaniu europejskich przywódców i prezydenta Zełenskiego z Trumpem – tym, na które nie zaproszono Donalda Tuska – ustalono, że te siły będą liczyły dziesiątki tysięcy żołnierzy pod dowództwem Europejczyków i ze wsparciem USA w takich tematach jak struktura dowodzenia, nadzór czy wywiad.
FT ujawnił, w oparciu o źródła w dyplomacji, że uczestnicy tamtego spotkania spotkają się – już bez Trumpa – w czwartek w Paryżu, by kontynuować dyskusję. Von der Leyen powiedziała, że w zeszłym tygodniu członkowie tzw. koalicji chętnych wypracowali dość precyzyjne plany, w tym dotyczące tego, co jest konieczne do wysłania wojsk. Oczywiście to zawsze wymaga decyzji politycznej ze strony danego państwa, ponieważ wysłanie wojsk jest jedną z najważniejszych suwerennych decyzji narodu – dodała – Ale poczucie pilności jest bardzo duże. To idzie naprzód. To naprawdę nabiera kształtu.
Warto odnotować, że słowa von der Leyen spotkały się z krytyką ze strony niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa, który stwierdził, że nie powinno się publicznie mówić o wysłaniu wojsk przed zakończeniem negocjacji pokojowych. Pistorius zauważył, że Unia Europejska nie ma żadnej odpowiedzialności ani żadnych kompetencji gdy chodzi o wysłanie wojsk. Von der Leyen jest jednak z tego znana, że mało przejmuje się tym, jakie faktycznie granice ma jej władza. Pytaniem pozostaje to, czy tym razem faktycznie uszanuje zdanie państw członkowskich, z których wiele – np. Włochy – jasno deklaruje, że nie wyśle wojsk na Ukrainę. Jakiś czas temu to samo deklarował także Donald Tusk, ale czy znajdzie w sobie siłę, by przeciwstawić się niemieckiej polityk?
źr. wPolsce24 za FT, Politico