Niemieckie media opisują skandal w Instytucie Pileckiego. Zaskakujące tłumaczenie powodów dymisji Ruchniewicza

O co poszło? Dzieła sztuki i oskarżenia o „służalczość”
Niemiecki publicysta przypomina, iż wszystko zaczęło się od doniesień w dzienniku „Rzeczpospolita”, które sugerowały, że dyrektor Ruchniewicz planował zorganizować seminarium na temat zwrotu dzieł sztuki, w tym również do Niemiec.
Pikanterii sytuacji dodał fakt, że Ruchniewicz pełnił podwójną rolę: szefa Instytutu Pileckiego oraz pełnomocnika ds. kontaktów z Niemcami w MSZ. Publikacja wywołała falę oburzenia, a PiS i Konfederacja natychmiast zażądały jego odwołania, oskarżając rząd o „zbyt dużą bliskość z Niemcami”.
Sikorski likwiduje urząd. Dlaczego?
Według Stacha, szef MSZ Radosław Sikorski „wykorzystał okazję” do pozbycia się urzędu pełnomocnika, który był stałym celem ataków ze strony PiS. Dymisja Ruchniewicza i likwidacja jego stanowiska miały być krokiem w kierunku „normalizacji relacji niemiecko-polskich”.
Stach argumentuje, że brak podobnych pełnomocników w relacjach z innymi krajami pokazał, że urząd ten był narzędziem w politycznej walce.
Zderzenie pokoleń i wizji
W ocenie FAZ, konflikt to znacznie więcej niż tylko spór o dzieła sztuki. Stach ocenił go jako „zderzenie wizerunków Niemiec dwóch pokoleń”.
Ruchniewicz, urodzony w 1967 roku, reprezentuje pokolenie, które pamięta pozytywny obraz Niemiec z lat 90., związany z wejściem Polski do UE i NATO.
- Urodzony w 1967 r. Ruchniewicz patrzy na Niemcy poprzez okulary lat 90., gdy posuwał się naprzód proces polsko-niemieckiego zbliżenia. Uznanie granicy na Odrze i Nysie, Traktat o przyjaźni, Współpraca Młodzieży - Jugendwerk i niemieckie wsparcie dla wejścia Polski do UE i NATO, utrwaliły w tym pokoleniu pozytywny obraz Niemiec. Spojrzenie Radziejowskiej na Niemcy jest bardziej krytyczne - zaznaczył Stach.
Z czego wynika "bardziej krytyczne" spojrzenie Radziejowskiej?
- Jako świadka zamknięcia niemieckiego rynku pracy dla Polaków, uświadomiła sobie brak równowagi w relacjach polsko-niemieckich. Stach podkreśla, że jej perspektywa jest bardziej wrażliwa na brak wiedzy w Niemczech o polskich cierpieniach podczas II wojny światowej - czytamy w tekście.
Czy Ruchniewicz „służył Niemcom”?
Stach stwierdził też, że uproszczeniem byłoby postrzeganie konfliktu wyłącznie jako "skutek antyniemieckiej propagandy PiS".
Prawdziwym motywem jest dążenie do „zerwania z rolą młodszego partnera” i postawienia relacji polsko-niemieckich na równym poziomie. Niemniej jednak, propaganda zostawiła swój ślad w mediach społecznościowych, gdzie kwestionowano polskość Ruchniewicza.
Ostatecznie, jak konkludował autor Stach, Ruchniewicz nie poradził sobie z „historyczno-politycznymi implikacjami” swoich stanowisk. W rezultacie stracił oba, a ten konflikt jest kolejnym dowodem na to, jak wrażliwa i skomplikowana jest polityka historyczna w Polsce.
źr. wPolsce24 za FAZ/DW