Nastolatkę aresztowano, bo broniła siostry przed imigrantami? Szokujące nagranie i zmowa milczenia

Kilka dni temu w brytyjskich mediach pojawiły się niepozorne artykuły. Donosiły, że w sobotni wieczór w szkockim mieście Dundee policja dostała zgłoszenie o nastoletniej uczennicy, która na środku ulicy wyciągnęła nóż. Szkocka policja poinformowała, że wysłany patrol aresztował 14-latkę z powodu posiadania nielegalnej broni – w Wielkiej Brytanii nie wolno nosić przy sobie noży – i przekażą tę sprawę odpowiednim władzom.
Wstrząsające nagranie obejrzały miliony
Ta notatka przeszła praktycznie bez echa. Wielka Brytania od dawna ma wielki problem z przestępstwami z użyciem noży, więc nikt nie zwrócił zbytniej uwagi, że tym razem oskarżono nastolatkę. Wkrótce potem do sieci trafiło jednak wstrząsające nagranie.
Widać na nim dwie wyraźnie przerażone dziewczynki. Jedna z nich krzyczy do kogoś – być może osoby, która filmuje. W pewnym momencie pokazuje, że w jednej ręce trzyma nóż, a w drugiej mały toporek. - Nie dotykaj mojej siostry, ma 12 lat! - krzyknęła. Mężczyzna, którego głos słychać, mówi z wyraźnym akcentem, a w pewnym momencie zaczyna używać obcego języka.
To nagranie błyskawicznie rozeszło się po mediach społecznościowych. Pojawiły się w nich również plotki, że dziewczynki były zaczepiane i molestowane przez imigrantów, a starsza z nich sięgnęła po broń w samoobronie. Na razie brak jednak oficjalnego potwierdzenia, że tak było oraz tego, że aresztowana 14-latka i dziewczyna z nagrania to ta sama osoba.
Zmowa milczenia
Tym, co jednak zwraca uwagę, jest fakt, że ten temat zupełnie nie istnieje w brytyjskich mediach. Przemilczały go całkowicie nie tylko redakcje sympatyzujące z lewicą, które można podejrzewać o polityczną poprawność, ale także te, które na co dzień nie boją się pisać o problemach z imigrantami. Nie ma artykułów, które opisywałyby atak na nastolatki, nie ma artykułów, które dementowałyby te plotki.
Ta zmowa milczenia sugeruje, że stoi za nią sąd. W brytyjskim prawie sąd może bowiem nie tylko zakazać mediom pisania o danej sprawie, ale także informowania, że w ogóle nałożono taki zakaz. W teorii takie zakazy są wprowadzane w nadzwyczajnych przypadkach, gdy wymaga tego interes społeczny. W praktyce brytyjscy obrońcy wolności słowa uważają, że może dochodzić do nadużyć, bo nikt nie wie, ile ich i w jakim temacie wprowadzono – nałożenie zakazu wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy sąd go zdejmie.
W zeszłym miesiącu bardzo głośno było o tym, że rząd w Londynie ściągnął do Wielkiej Brytanii uchodźców z Afganistanu, gdy doszło do wycieku ich danych osobowych. Dziennikarze dowiedzieli się o tym już w 2023 roku, ale z racji zakazu mogli o tym poinformować opinię publiczną dopiero wtedy, gdy kolejny rząd poprosił sąd o jego zniesienie.
Oczywiście to tylko hipoteza i nie wiadomo, czy sąd faktycznie zabronił mediom poruszać ten temat. Warto jednak zauważyć, że w Wielkiej Brytanii trwają już kolejne masowe protesty antyimigracyjne. Tym razem ich powodem jest to, że rząd płaci właścicielom hoteli za zakwaterowanie nielegalnych imigrantów. Nietrudno sobie wyobrazić, że w tak napiętej sytuacji sąd mógł uznać, iż w interesie społecznym jest zamilczenie kolejnego incydentu z imigrantami.
źr. wPolsce24