Onet robi z Wałęsy drugiego Kononowicza. Tak się po prostu nie godzi...

Po zwycięstwie Karola Nawrockiego dziennikarka Onetu postanowiła zapytać Wałęsę o opinię na temat wyniku głosowania. To nic złego – pytania dziennikarzy są częścią gry. Ale odpowiedzi, które padły, powinny być dzwonkiem alarmowym, nie materiałem do publikacji. Bo to nie były komentarze polityczne. To był smutny, emocjonalny, nieskładny monolog starszego, roztrzęsionego człowieka.
Co usłyszeliśmy? Że „Tusk powinien odstrzelić Kaczyńskiego, CenTkiewicza i Macierewicza – wsadzić do więzienia”. Że „Nawrocki powinien zluzować miejsce i przeprosić Trzaskowskiego, żeby ten został prezydentem”. To nie są poglądy, to nie są oceny polityczne. To dramatyczna kakofonia absurdu, która – zamiast oburzać – powinna zwyczajnie zasmucać.
Wałęsa nie powinien dziś być pytany o bieżącą politykę. Nie dlatego, że nie ma do tego prawa, ale dlatego, że coraz częściej nie jest w stanie zabrać głosu w sposób, który byłby dla niego godny. Te wystąpienia nie szkodzą już nawet konkretnym politykom – szkodzą jemu samemu. I choć nikt nie odbierze mu miejsca w historii, nikt nie może też zaprzeczyć, że każde takie wystąpienie podważa już nie tylko resztki jego autorytetu – ale przy okazji wystawia na szwank powagę urzędu prezydenta Rzeczypospolitej, bo przecież Wałęsa tym prezydentem był.
Wszystko to zaczyna przypominać żenujące żerowanie na osobie świętej pamięci Krzysztofa Kononowicza – człowieka, który stał się ikoną memów, drwin i szyderstw, bo media nie potrafiły (lub nie chciały) zatrzymać się w porę. Dziś dokładnie taki sam mechanizm zaczyna działać wobec Wałęsy. Wypychany przed kamery, nagabywany o komentarze, sam już nie panuje nad swoim przekazem. A publika, jak to publika – chichocze, wycina cytaty i wrzuca do mediów społecznościowych. I tak kolejne pokolenie uczy się śmiać z cudzego nieszczęścia.
Nie da się z tego wyjść z twarzą. Nie da się „ubrać” tego w powagę ani w troskę o głos byłego prezydenta. Ktokolwiek publikuje takie wypowiedzi, bierze na siebie odpowiedzialność za ich konsekwencje. I trzeba to powiedzieć wprost: to jest niegodziwe.
Apeluję więc do wszystkich, którzy mają dziś dostęp do mediów, mikrofonów i kamer: zostawcie Lecha Wałęsę w spokoju. Dajcie mu dożyć resztę życia bez upokorzeń i kompromitacji. Niech będzie oceniany przez pryzmat lat 80., a nie przez pryzmat tego, co mówi dziś, drżącym głosem, z rozbieganym spojrzeniem i łzami w oczach. Bo to, co dzieje się teraz, nie jest już dziennikarstwem. To polowanie. I to polowanie na własną pamięć narodową.
Olgierd Jarosz