Tomczyk odleciał w akcie desperacji. "Kapitulacja Ukrainy winą Nawrockiego"

Tomczyk, pytany o rolę Polski w nadchodzących rozmowach USA - Rosja, wprost wezwał prezydenta Nawrockiego, by wykorzystał swoje kontakty w Ameryce, a jeśli tego nie zrobi, to w razie niekorzystnego dla Kijowa finału wojny, odpowiedzialność spadnie na niego. Z ust polityka partii rządzącej padło więc coś, co można by sparafrazować: „Jeśli Ukraina przegra, to wina Nawrockiego”.
Etap desperacji
Polska oczywiście wspiera Ukrainę, oczywiście ma interes w tym, by Moskwa poniosła porażkę, ale twierdzenie, że prezydent RP jednoosobowo odpowiada za wynik wojny to pokaz, że kampania polityczna Platformy wchodzi w etap desperacji.
Tomczyk, wbrew zdrowemu rozsądkowi, próbuje wmówić opinii publicznej, że to Nawrocki ma decydujący wpływ na decyzje Białego Domu, Kremla i całego NATO. Można by się uśmiechnąć, gdyby nie fakt, że tego typu narracja ma być traktowana poważnie przez wyborców.
To czysta groteska
To kolejny przykład, jak PO próbuje budować przekaz „uderz w prezydenta, a nóż coś się przyklei”. Problem polega na tym, że w oczach wielu Polaków takie nadciąganie na hurra z absurdalnymi tezami jest nie tylko mało wiarygodne, ale wręcz kompromituje autora. Bo nawet jeśli ktoś ma poważne uwagi do działań głowy państwa, to obarczanie go winą za hipotetyczną kapitulację suwerennego państwa walczącego z agresorem brzmi po prostu groteskowo.
źr. wPolsce24