Publicystyka

Kolejna wpadka ekipy Tuska. Aplikacja „Gdzie się ukryć” raczej nie pomoże

opublikowano:
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński (L) oraz Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Wojciech Kruczek (P) podczas konferencji prasowej w siedzibie MSWiA w Warszawie, 22 bm. Tematem konferencji jest przygotowana przez Państwową Straż Pożarną nowa aplikacja z mapą punktów schronienia.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński (L) oraz Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Wojciech Kruczek (P) podczas konferencji prasowej. Tematem konferencji jest przygotowana przez Państwową Straż Pożarną nowa aplikacja z mapą punktów schronienia. (fot. PAP/Paweł Supernak)
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ogłosiło właśnie – z wielką pompą – narodziny nowej aplikacji „Gdzie się ukryć”, która ma wskazywać obywatelom najbliższe miejsca schronienia na wypadek zagrożenia. Czy w dobie realnych wyzwań bezpieczeństwa był to dobry pomysł? Rzeczywistość, jak zwykle, brutalnie zweryfikowała rządowe obietnice.

70 tysięcy schronów, ale… działanie jak z PRL-u

Minister Marcin Kierwiński z dumą obwieścił ze sceny, że w aplikacji znalazło się około 70 tysięcy obiektów – od tuneli, przez piwnice, po stacje metra – które mają służyć Polakom w chwili zagrożenia. Brzmi pięknie, ale w praktyce… aplikacja z trudem znajduje cokolwiek, co ma cokolwiek wspólnego z logiką działania. 

Już od pierwszych godzin funkcjonowania narzędzia „Gdzie się ukryć”, użytkownicy – w tym m. in. dziennikarze RMF FM – sygnalizowali, że geolokacja nie działa prawidłowo, wyszukiwanie miejscowości zawodzi, a większość punktów po prostu się nie wyświetla. Nawet jeśli coś się pojawi, to często pokazuje błędne dane. Brzmi to jak żart, jeśli nie brać pod uwagę potencjalnej sytuacji kryzysowej, w której ludzie mogliby polegać na tym narzędziu. 

gdziesieukryc

Brak informacji o stanie schronów – klasyk rządowych półśrodków

Aplikacja z dumą chwali się mapą schronów i ich lokalizacjami. Tylko… nikt nie wie, ile osób te schrony mieszczą, w jakim są stanie technicznym ani czy w ogóle nadają się do użytku. Brak tych kluczowych danych w narzędziu, które ma chronić ludność, to jak dawać kluczyki do pancernego auta bez benzyny. 

Można oczywiście wyszukać adres i trasę dojazdu, ale gdy przyjdzie co do czego, okazuje się, że nie mamy pojęcia, czy punkt ten fizycznie istnieje, czy może jest bardziej fikcją niż realną ochroną.

„Funkcjonalna” w trzy miesiące – czyli streszczona połowa projektu

Komendant Państwowej Straży Pożarnej tłumaczył, że aplikacja powstawała „w bardzo szybkim tempie” i że to „jak najbardziej funkcjonalne narzędzie”. Trzy miesiące pracy niewielkiego zespołu brzmi bardziej jak sprint w kuchni programistycznej niż solidny rządowy projekt, który ma zagwarantować obywatelom bezpieczeństwo. 

Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby priorytetem było realne przygotowanie kraju do potencjalnych zagrożeń, MSWiA poświęciłoby więcej czasu i środków na stan i wyposażenie schronów, a nie na kolejną mapkę online, która sprawia wrażenie projektu… testowego raczej, niż użytecznego.

A gdy przyjdzie realne zagrożenie?

Pomysł mapy schronów jako takiej nie jest zły sam w sobie – to logiczne, że w sytuacjach kryzysowych każdy powinien wiedzieć, gdzie się udać. Ale jeżeli narzędzie ma błędną geolokalizację, nie pokazuje części punktów, a brakuje w nim podstawowych informacji o stanie schronów – trudno mówić o realnym wzroście bezpieczeństwa. 

W najlepszym razie mamy więc rządową aplikację, która wygląda ładnie na prezentacji i dobrze brzmi w komunikatach prasowych, ale w praktyce… przypomina zabawę w chowanego dla dorosłych. Kiedy sytuacja będzie poważna – mieszkańcy mogą się szybko przekonać, że „Gdzie się ukryć” niekoniecznie odpowiada na pytanie, które naprawdę się liczy: gdzie faktycznie jest bezpiecznie?

źr. wPolsce24 za rmf24.pl, TVN24

Publicystyka

Ważny apel kapitan Anny Michalskiej. Znamienne słowa byłej rzecznik Straży Granicznej

opublikowano:
W ostatnich dniach media obiegła informacja o uniewinnieniu aktora Piotra Zelta, oskarżonego o zniesławienie byłej rzeczniczki Straży Granicznej, kpt. Anny Michalskiej. Sprawa wywołała gorącą dyskusję na temat roli mundurowych oraz granic krytyki wobec osób pełniących służbę publiczną.
(screen za wPolsce24)
Dla patriotów stała się symbolem niezłomności polskich funkcjonariuszy strzegących granicy Rzeczypospolitej. Na przedstawicieli środowisk lewicowo-liberalnych jej postawa zadziałała jak czerwona płachta na byka. Posypały się kalumnie, oskarżenia i hańbiące słowa, które doprowadziły niektórych celebrytów przed oblicze sądu. Wyroki, które przed tymi sądami zapadły, najlepiej byłoby pominąć milczeniem. Oddajmy jednak głos kapitan Annie Michalskiej, która odniosła się do całej sytuacji.
Publicystyka

A co by było, gdyby wygrał Trzaskowski? Całe szczęście to tylko zły sen

opublikowano:
Kampania wyborcza Rafała Trzaskowskiego pełna była licznych wpadek. Tu zachwala prince polo
Rafał Trzaskowski zachwala Prince Polo (fot. wPolsce24)
W dzisiejszym wydaniu "Wiadomości wPolsce24" redaktor Piotr Czyżewski uraczył nas zabawnym wideofelietonem o tym, co by było, gdyby prezydentem został Rafał Trzaskowski. Choć to materiał dość wesoły, gdyby jednak Polacy zagłosowali inaczej, nie byłoby nam do śmiechu.
Polska

Gdzie jest Tusk? Na ważną konferencję wysłał swoich ministrów. "Zmarnowali tylko czas Polaków"

opublikowano:
mid-25b17404 ok
- Zabezpieczono obfity materiał dowodowy, który pozwoli na szybką identyfikację sprawców tego haniebnego aktu dywersji - zapewnił szef MSWiA Marcin Kierwiński. - Najlepsi funkcjonariusze zostali skierowani do tej sprawy – wtórował koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Choć ministrowie dwoili się i troili, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta ocenił ich konferencję surowo: - Zmarnowali czas – powiedział Karol Rabenda, gość telewizji wPolsce24.
Publicystyka

Dziennikarz wPolsce24 z zarzutami za… zadawanie pytań. Skandaliczna sprawa trafi do Rzecznika Praw Obywatelskich

opublikowano:
Szymon Szereda zadawał pytania m.in. pierwszemu przewodniczącemu KOD Mateuszowi Kijowskiemu
Szymon Szereda zadawał pytania m.in. pierwszemu przewodniczącemu KOD Mateuszowi Kijowskiemu (Fot. wPolsce24)
Sprawa, która w normalnie funkcjonującej demokracji nie powinna wydarzyć się nigdy, dzieje się dziś w Polsce: dziennikarz telewizji wPolsce24 Szymon Szereda usłyszał zarzuty za wykonywanie swoich obowiązków zawodowych. Powodem miało być rzekome „zakłócanie zgromadzenia” — w praktyce: zadawanie pytań aktywistom koalicji „13 grudnia” przed budynkiem Sądu Najwyższego.
Publicystyka

Minister Bogucki zmiażdżył Tuska. Premier kipiał ze złości

opublikowano:
Wściekłość Donalda Tuska podczas przemówienia szefa Kancelarii Premiera Zbigniewa Boguckiego. Premier zaciska usta
Wściekłość Donalda Tuska podczas przemówienia szefa Kancelarii Premiera Zbigniewa Boguckiego (fot. wPolsce24)
Najpierw było dość absurdalne przemówienie premiera Donalda Tuska, w którym oskarżał prezydenta Karola Nawrockiego i obóz PiS o chronienie przestępców i wspieranie rosyjskiej mafii, a później odpowiedź szefa Kancelarii Prezydenta Zbigniewa Boguckiego, która z pewnością przejdzie do historii polskiego parlamentaryzmu, po której Donald Tusk miał naprawdę nietęgą minę. Bogucki przypomniał, kto tak naprawdę był politykiem działającym na korzyść Rosji.
Publicystyka

Jacek Karnowski: Ta władza jest szczególnie bezwstydna

opublikowano:
Cały komitet polityków KO podczas otwarcia mostu tymczasowego
Cały komitet polityków KO podczas otwarcia mostu tymczasowego (fot. wPolsce24)
- Ta władza jest szczególnie bezwstydna. Ona się w ogromnej większości chwali tym, co zrobili poprzednicy - powiedział na antenie telewizji wPolsce24