Można było go uratować? Zamordowany lekarz zgłaszał policji, że nachodzi go przyszły zabójca

Dramat rozegrał się we wtorek w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. 35-latek wszedł do gabinetu ortopedy, dr. Tomasza Soleckiego, po czym zadał mu kilkadziesiąt ciosów nożem. Lekarze próbowali uratować życie swojego kolegi, jednak walka okazała się nieskuteczna. Jeszcze tego samego dnia ceniony ortopeda zmarł.
Zarzuty zabójstwa lekarza oraz usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki postawiono Jarosławowi W. Później wyszło na jaw, że mężczyzna od 5 lat jest funkcjonariuszem Służby Więziennej. Najpierw pracował w zakładzie karnym we Wronkach, a półtora roku temu rozpoczął służbę w Areszcie Śledczym w Katowicach.
Zaczęło się od wypadku
Dwa lata temu Jarosław W. uległ wypadkowi w parku, uszkadzając łokieć. Jego urazem zajął się ortopeda Tomasz Solecki. Efekty leczenia były podważane przez pacjenta, który oskarżał lekarza, że ten miał „wszczepić mu białaczkę”.
- Potem było z nim coraz gorzej, i gorzej i psychicznie i fizycznie. Ja w to nie wierzyłem, ale on uważał, że został zakażony jakimś wirusem. Mówił, że ten lekarz celowo mu coś zrobił – powiedział ojciec podejrzanego w rozmowie z reporterką „TVN Uwaga”.
Rodzice funkcjonariusza SG byli zgodni, że w ostatnich dwóch tygodniach stan psychiczny ich syna uległ pogorszeniu. Matka mężczyzny powiedziała, że sugerowano mu, aby udał się do lekarza psychiatry, ale wówczas 35-latek denerwował się.
Okazuje się, że Jarosław W. był na tyle niezadowolony z rezultatów leczenia zastosowanego przez dr. Soleckiego, że żądał od niego pieniędzy. Kwestię możliwych zaniedbać ze strony specjalisty badała Izba Lekarska w Krakowie, ale nie ustalono, żeby lekarz dopuścił się jakichkolwiek nieprawidłowości. Do podobnych wniosków doszedł Rzecznik Praw Pacjenta.
Informacyjne zgłoszenie
Dr Solecki w styczniu tego roku osobiście zgłosił się do krakowskiej policji i poinformował, że pacjent żąda od niego gratyfikacji finansowej w wysokości 20 tys. zł za nieudany – jego zdaniem – zabieg. Śledczy nie wszczęli śledztwa w tej sprawie, ponieważ ortopeda nie złożył zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
- Odnotowano jedną sprawę, było to zgłoszenie informacyjne, takie było życzenie pokrzywdzonego – informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prokurator Oliwia Bożek-Michalec.
Garść tabletek
- Syn był do tego lekarza od momentu zabiegu wrogo nastawiony, mówił, że on go uszkodził, że wszczepił mu białaczkę. Ostatnio był w kiepskim stanie psychicznym, twierdził, że jest śmiertelnie chory, byliśmy nawet u onkologa, ale onkolog nie stwierdził żadnej choroby. Dwa tygodni temu się jeszcze pogorszyło, syn powiedział mi, że weźmie garść tabletek i się otruje, że nie będzie kaleką i więcej go nie zobaczymy – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” matka Jarosława W.
- Gdybyśmy wiedzieli, co on planuje, na pewno byśmy na to nie pozwolili. Zadzwonilibyśmy po pomoc – zapewniają rodzice podejrzanego.
Ordynarny funkcjonariusz wzbudzający lęk
Zachowanie Jarosława W. wzbudzało podejrzenia także wśród kolegów i koleżanek z pracy. Funkcjonariusze Służby Więziennej, których cytuje RMF FM, zauważają, że 35-latek „bardzo ordynarnie zachowywał się w kontaktach z kobietami”. Również im mężczyzna służący głównie jako wartownik miał opowiadać o tym, że ortopeda „zaraził go białaczką”.
- Ludzie bali się, gdy mieli go podmienić na służbie. Naszą uwagę zwracał też na przykład fakt, że zimą – inaczej niż wszyscy – chodził w letnim obuwiu – dodają.
Kolejne sygnały
Jak wynika z oświadczenia byłego już Dyrektora Generalnego Służby Więziennej (w środę został zdymisjonowany – red.), od 22 kwietnia Jarosław W. przebywał na urlopie wypoczynkowym. Dzień później dyrektor Aresztu Śledczego w Katowicach mając wątpliwości co do służby 35-latka, ponownie skierował go na badania do lekarza medycyny pracy.
Według informacji zamieszczonych w oświadczeniu przełożeni podejrzanego o zabójstwo lekarza otrzymywali sygnały o „niepokojącym zachowaniu funkcjonariusza”. Zapewniono również, że „kierownictwo jednostki penitencjarnej podejmowało adekwatne i zgodne z obowiązującymi przepisami prawa działania”.
„Coś" w oczach
We wtorek Jarosław W. wszedł do gabinetu dr. Tomasza Soleckiego i zadał mu kilka śmiertelnych ciosów nożem. Rzecznik prasowa Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, Maria Włodkowska chwilę po zdarzeniu przytoczyła relację świadków: Przed wtargnięciem do gabinetu mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Jedna z kobiet, która go widziała, stwierdziła, że miał coś takiego w oczach, co budziło niepokój.
źr. wPolsce24 za "Fakt"/ RMF FM/ X