Gdzie my żyjemy?! Trzy tygodnie dramatu na przystanku. Zagubiony senior ignorowany przez służby

Pierwsze zgłoszenia o zagubionym staruszku pojawiły się już kilkanaście dni temu.
- Ten starszy pan jest wyraźnie zagubiony. Zagadnięty mówi, że ma mieszkanie we Wrzeszczu, ale mimo to całe dnie i noce spędza na przystanku na Stogach. Nie umie o siebie zadbać, jest coraz bardziej brudny – relacjonowała mieszkanka osiedla, cytowana przez portal Trojmiasto.pl, który opisał sprawę.
Choć mieszkańcy wielokrotnie wzywali pomoc, funkcjonariusze i ratownicy uznawali, że nie mają podstaw do interwencji.
- Na pytania służb odpowiadał, że pomocy nie potrzebuje, więc mu nie pomagano. Ale przecież widać było, że on nie wie, co się z nim dzieje – dodaje inna mieszkanka.
Odrzucany przez pasażerów i kierowców
Mężczyzna próbował wyjechać ze Stogów, lecz nie miał szans.
- Wyrzucano go z każdego autobusu, do którego próbował wsiąść. Kierowcy i pasażerowie nie zgadzali się, żeby jechał z nimi. Rozumiem to, bo wtedy już bardzo śmierdział. Ślady fekaliów miał także na odzieży - opisuje świadek.
Został nawet pobity!
Z czasem sytuacja stawała się coraz tragiczniejsza. Po kilkunastu dniach spędzonych na ławce mężczyzna podupadł na zdrowiu. Doszło też do pobicia – jak wynika z relacji świadków, sprawcą miał być mężczyzna poruszający się o kulach, który uciekł przed przyjazdem policji.
Przełom nastąpił dopiero dzisiaj. Na przystanek przy ul. Stryjewskiego przyjechały pracownice Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
- Wezwały wszystkie służby, zmusiły pogotowie do zbadania go. Następnie straż miejska zabrała mężczyznę do łaźni. Tam przynajmniej zostanie umyty i otrzyma czyste ubrania. Na początek dobre i to – relacjonowała czytelniczka.
Dramat starszego mężczyzny pokazuje, że w tej historii zawiedli nie ogarnięci "znieczulicą" zwykli ludzie, lecz powołane do pomocy instytucje. To dzięki determinacji zwykłych ludzi i interwencji MOPR-u udało się przerwać trzytygodniową gehennę.
źr. wPolsce24 za trojmiasto.pl