Przystawki Tuska. Wzajemne uszczypliwości Hołowni i Kosiniaka w Sejmie zdradzają frustrację

Gdy wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wszedł na mównicę, prowadzący obrady marszałek Sejmu Szymon Hołownia postanowił rzucić lekkim żartem:
– Dwóch wicepremierów chce zabrać głos, dwóch wicepremierów to cały premier – rzucił Hołownia.
Na to Kosiniak odpowiedział kąśliwie:
– To jest trochę inaczej niż z marszałkami rotacyjnymi, tego nie warto porównywać.
Marszałek zareagował krótkim, ale wymownym „aaaauuuć!”.
Sejmowy żart czy objaw frustracji?
W kuluarach nikt nie ma wątpliwości: ten prztyczek w nos Hołowni ze strony Kosiniaka to coś więcej niż żart. To oznaka rosnącej frustracji wewnątrz Trzeciej Drogi – zarówno w PSL, jak i w Polsce 2050.
Oba ugrupowania, które miały być „trzecią siłą” w polskiej polityce, dziś dryfują w sondażach poniżej progu wyborczego. Zamiast rozdawać karty, walczą o przetrwanie. Ich wyborców systematycznie przejmuje Donald Tusk – a Hołownia i Kosiniak kończą jako „przystawki” dużej Koalicji Obywatelskiej.
Projekt bez przyszłości?
Drobne docinki, jak ta w Sejmie, pokazują, że między liderami zaczyna narastać napięcie. Ale prawdziwy problem leży głębiej: Trzecia Droga nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Zamiast być realną alternatywą, ugrzęzła w cieniu większych graczy.
I choć Hołownia stara się błyszczeć jako marszałek, a Kosiniak jako minister, to ich projekt polityczny dawno stracił sens, o czym sami doskonale wiedzą. Bo w polityce – jak wiadomo – nie ma miejsca dla tych, którzy dają się zredukować do roli dodatku.
źr. wPolsce24 za X