Chińczycy wściekli na Polskę za zamknięcie granicy z Białorusią. Uwierzyli w narrację Łukaszenki

Podczas niedawnego spotkania w Mińsku z Li Xi, wysokim rangą urzędnikiem chińskim, Aleksandr Łukaszenka skrytykował decyzję Warszawy, nazywając ją „wrogim posunięciem przeciwko Chinom”. Według białoruskiego przywódcy, Polska „zachowała się jak koń pokazowy na korzyść innych krajów”, sugerując, że zamknięcie granicy było motywowane politycznie. „To najprawdopodobniej wrogie posunięcie ze strony Polaków (…) przeciwko Chińskiej Republice Ludowej” - powiedział białoruski dyktator, a jego słowa zostało mocno podjęte w Państwie Środka i wywołały tam powszechne oburzenie.
Białoruski reżim podkreśla, że Polska „być może” chce poprawić swój wizerunek wobec Zachodu, jednocześnie działając kosztem Chin. Taki ton rozmów zbliża narrację Mińska do próby wciągnięcia Pekinu w konflikt medialny z Polską.
Koszty gospodarcze i logistyczne dla Chin i przewoźników
Zamknięcie granicy zablokowało kluczowy odcinek trasy kolejowej używanej przez Chiny jako część europejskiego korytarza transportowego. Trasy kolejowe Brest–Małaszewicze, ważne dla tzw. China–Europe Railway Express zostały całkowicie zablokowane. Warto podkreślić, że nawet 90 proc. ruchu kolejowego UE-Chiny przechodzi przez polski odcinek.
Wybuch gniewu chińskich przedsiębiorców nie dziwi. Koszty opóźnień, przeładunków alternatywnych tras oraz potencjalne roszczenia odszkodowawcze - to poważne ryzyko, które może uderzyć zarówno w polskich przewoźników, jak i w reputację Polski jako wiarygodnego węzła tranzytowego.
Bezpieczeństwo ponad interesy gospodarcze
Zamknięcie granicy - choć wywołane realnym ryzykiem związanym z ćwiczeniami wojskowymi i agresją dronową - pozostaje kontrowersyjne w skali międzynarodowej. Narracja z Mińska skierowana do Chin może być próbą osłabienia pozycji Polski w relacjach z Pekinem, a jednocześnie testem na dyplomatyczną odporność Warszawy.
Niestety, temat zamknięcia granicy i interpretacji Łukaszenki pozostanie w pamięci Pekinu jako precedens, że szlak przez Polskę może już nie być tak pewny dla chińskich dostawców jak wcześniej i być może zaczną oni szukać alternatywnych dróg na stałe, do czego nawołuje w Chinach wielu ekspertów.
źr. wPolsce24