Trzaskowski chce unieważnić wybory? Powołują się na komisję, gdzie nie było nikogo z prawicy

Prowadzona przez ludzi Rafała Trzaskowskiego strona nazywa się Protest Wyborczy 2025. Domena została wykupiona przed wyborami, co świadczy o tym, że opcja z podważeniem wyników była od dawna co najmniej rozważana w otoczeniu prezydenta Warszawy.
Szefowa sztabu Trzaskowskiego: zgłaszajcie
- Tychy, komisja nr 35 Grudziądz, komisja nr 25 Strzelce Opolskie, komisja nr 9 Kraków, komisja nr 95 Jeśli widzicie nieprawidłowości - zgłaszajcie je na stronie a my zwrócimy się do Państwowej Komisji Wyborczej, aby każdy z tych przypadków wyjaśniła – napisała na X szefowa sztabu Trzaskowskiego Wioletta Paprocka.
Narracja o "skręconych wyborach"
Wzywając do zgłaszania nieprawidłowości sztab Rafała Trzaskowskiego nawiązuje do narracji posła Romana Giertycha, innych prominentnych polityków PO a także prorządowych publicystów w rodzaju Tomasza Lisa, którzy coraz głośniej mówią o „skręconych wyborach”. Mają o tym świadczyć dziwne wyniki drugiej tury w kilku komisjach a także publikacje „Gazety Wyborczej”, z których wynikać ma, że na TikToku… częściej wyświetlały się treści prawicowe, niż lewicowe.
Bez wpływu na wynik
Internauci i dziennikarze znaleźli przykłady komisji wyborczych, gdzie wynik pierwszej tury znacząco różnił się – na niekorzyść Trzaskowskiego – od tego, co zapisano w protokołach z drugiej tury. Szybko okazało się, że wyciąganie z tego wniosku o „skręceniu wyborów” to nic więcej, niż polityczna narracja albo zupełnie nie trzymająca się kupy teoria spiskowa.
Sprawę komisji sprawdził analityk danych i specjalista w obszarze sztucznej inteligencji Jakub Kubajek. Jego zdaniem „w niektórych komisjach wyborczych pomylono się w protokołach lub podczas liczenia głosów”. Kubajek znalazł 13 takich komisji – w 7 z nich błędy skutkowały zyskiem Karola Nawrockiego, w 6 zaś Rafała Trzaskowskiego. W 8 kolejnych komisjach wpisane do protokołu wyniki mogą, ale nie muszą być podane błędnie. W sumie – jeśli nawet rzeczywiście we wszystkich wskazanych przez Kubajka komisjach doszłoby do pomyłek – suma tak zliczonych głosów wyniosłaby mniej, niż 2 tys. głosów na niekorzyść prezydenta Warszawy.
- Nie ma to oczywiście żadnego wpływu na ostateczny wynik wyborów – napisał na X Kubajek.
Afera z komisją w Krakowie
Najsłynniejszą z „podejrzanych” komisji jest OKW nr 95 w Krakowie. W pierwszej turze wygrał tam Rafał Trzaskowski, drugi był Sławomir Mentzen a dopiero trzeci Karol Nawrocki. Mentzen i Nawrocki uzyskali łącznie o ponad 100 głosów mniej, niż Trzaskowski. W protokole z drugiej tury wyborów przy nazwisku kandydata prawicy widnieje liczba 1132 głosów, prezydent Warszawy miał zaś ich dostać tylko 540.
Gołym okiem widać, że doszło do pomyłki. Prawie na pewno głosy Trzaskowskiego przypisano Nawrockiemu i odwrotnie. Według polityków i zwolenników PO to jednak nie żadna pomyłka, tylko koronny dowód na oszustwo, które pozbawiło Rafała Trzaskowskiego prezydentury. Pomijając matematykę (Nawrocki wygrał wybory o blisko 370 tysięcy głosów, takich komisji musiałoby więc być wiele tysięcy), wystarczy rzut oka na skład feralnej komisji, by dostrzec absurd tych oskarżeń.
Otóż nie było w niej ani jednego przedstawiciela prawicy (Nawrockiego, Mentzena, Marka Jakubiaka czy Grzegorza Brauna), byli za to ludzie wyznaczeni przez komitety Trzaskowskiego, Szymona Hołowni czy Magdaleny Biejat - pamiętajmy w komisjach pracowały osoby wyznaczone przez wszystkie zarejestrowane komitety, niezależnie od tego, czy ich kandydaci startowali w drugiej turze albo w ogóle w wyborach, stąd np. reprezentacje komitetów Piotra Szumlewicza czy Romualda Starosielca.
Przewodniczącym krakowskiej komisji nr 95 był zaś przedstawiciel komitetu... Krzysztofa Stanowskiego.
Jeśli ktoś coś „skręcił” w tej komisji (na co nie ma absolutnie żadnych dowodów), to z całą pewnością nie był to PiS ani Konfederacja.