Akcja KAS na Podlasiu. Zlikwidowali gigantyczną bimbrownię

Bimber, zwany też samogonem i księżycówką, to zwyczajowa nazwa wysokoprocentowego alkoholu produkowanego w warunkach domowych, poprzez destylację tzw. zacieru – mieszaniny wody, drożdży i zbóż, ziemniaków lub melasy. W przeciwieństwie do np. piwa czy wina, jego produkcja jest nielegalna nawet na użytek własny. Jednak, według branżowych portali, posiadanie samej aparatury jest legalne, więc mimo grożących kar wiele osób decyduje się na domową produkcję bimbru, bo liczą na to, że w razie „wpadki” zostaną potraktowane łagodnie.
Odkrycie w Mońkach
W wypadku bimbrowni z gminy Mońki trudno jednak mówić o produkcji na własny użytek. Jak informuje Wirtualna Polska, uwagę służb zwróciło to, że jedno z gospodarstw rolnych było zabezpieczone monitoringiem wizyjnym. KAS przeprowadziła kontrolę, w której trakcie odkryli wielką bimbrownię. Na udostępnionym przez służby nagraniu widać kompletną linię produkcyjną, która składa się m.in. z dwóch kolumn destylacyjnych i dwóch kotłów, które ogrzewano gazem z butli.
To jednak nie koniec. Jak informuje "Kurier Poranny" w gospodarstwie znaleziono 1100 litrów gotowego bimbru o mocy 90%. Zabezpieczono także 57 plastikowych pojemników, tzw. mauserów, wypełnionych zacierem. Łącznie było go aż 55 tys. litrów, co według KAS wystarczyłoby na 8 tys. gotowego produktu. Oprócz tego funkcjonariusze zabezpieczyli 745 kg drożdży, 2,5 tony cukru i ponad 100 butli gazowych. Na posesji znaleźli też wkopany w ziemię pojemnik, w którym przechowywano płynne odpady po produkcji alkoholu.
Owady w kadziach z zacierem
Firmy, które produkują wysokoprocentowy alkohol legalnie, muszą spełniać restrykcyjne normy higieniczne. Bimbrownik z Moniek tego nie robił. Produkcja odbywała się w pomieszczeniach zanieczyszczonych i wilgotnych, a w kadziach z zacierem pływały setki martwych owadów – relacjonuje KAS.
Funkcjonariusze zatrzymali na miejscu 28-letniego mężczyznę. Usłyszał już zarzuty nielegalnej produkcji i posiadania alkoholu. Grozi mu za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub do 5 lat więzienia.
Sprawa jest rozwojowa i niewykluczone są kolejne zatrzymania. KAS obliczyła, że straty budżetu państwa wynikające z niezapłaconego podatku akcyzowego przekraczają pół miliona złotych. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Podlaski Urząd Celno-Skarbowy w Białymstoku.
źr. wPolsce24 za WP.pl, Kurier Poranny










