Niewyobrażalna skala wyłudzeń. Lekarze ujawnili liczbą fałszywych L4

Rekordowe statystyki i rosnące nadużycia
ZUS informuje, że tylko w ubiegłym roku przeprowadzono blisko pół miliona kontroli zwolnień lekarskich. Efekt? Ponad 36 tysięcy decyzji o cofnięciu zasiłku chorobowego i odzyskane ponad 50 milionów złotych. Jak zauważają eksperci, to jedynie wierzchołek góry lodowej.
– Skala nadużyć wciąż jest ogromna. Nie brakuje osób, które traktują L4 jak sposób na dodatkowy urlop – mówi cytowana przez „Dziennik Gazetę Prawną” dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz POZ z Białegostoku.
Doświadczeni medycy przyznają, że coraz częściej potrafią odróżnić osobę chorą od tej, która jedynie udaje. Wskazują na kilka powtarzających się sygnałów:
- pacjent otrzymuje receptę, ale nie realizuje jej w aptece, po czym twierdzi, że leczenie nie działa;
- objawy nie pasują do wyników badania – np. pacjent dramatycznie reaguje na dotyk, a chwilę później bez problemu sięga po telefon;
- ból „wędruje” po ciele, a jego lokalizacja zmienia się przy kolejnych wizytach;
- zwolnienia wystawiane są regularnie w piątki lub poniedziałki;
- pacjent zgłasza te same dolegliwości, ale odmawia wykonania dodatkowych badań.
Lekarze podkreślają, że „jeśli ktoś naprawdę cierpi, to widać”. Ich zdaniem wielu symulantów nie zdaje sobie sprawy, że ciało zdradza więcej niż słowa.
ZUS patrzy na ręce. Tak wykrywa oszustów
ZUS intensyfikuje kontrole. Inspektorzy coraz częściej sprawdzają nie tylko dokumentację medyczną, ale też… media społecznościowe.
– Jeśli ktoś przebywa na zwolnieniu, a w tym czasie publikuje zdjęcia z wakacji lub imprezy, może być pewien, że ZUS się tym zainteresuje – ostrzegają eksperci z instytucji.
W 2024 roku dzięki kontrolom udało się odzyskać ponad 150 milionów złotych z nieuczciwie pobranych świadczeń.
Bo przecież fikcyjne L4, to nie tylko problem moralny. Nadużywanie zwolnień lekarskich ma realne konsekwencje finansowe. W 2024 roku koszty absencji chorobowej sięgnęły 31 miliardów złotych. Straty ponosi nie tylko system ubezpieczeń społecznych, ale też pracodawcy, którzy muszą zapewnić zastępstwa i utrzymać ciągłość pracy.
Eksperci podkreślają, że zjawisko to wymaga kompleksowych działań – od edukacji i weryfikacji po zmiany w prawie.
– Zdecydowana większość pacjentów korzysta ze zwolnienia uczciwie, ale musimy skuteczniej reagować na przypadki oszustw, które psują zaufanie do całego systemu – mówi dr Zabielska-Cieciuch.
ZUS jeszcze dokładniej przyjrzy się nieuczciwym
ZUS zapowiada kolejne działania kontrolne i wprowadzenie bardziej zaawansowanych narzędzi analitycznych, które mają pomóc w wykrywaniu nieprawidłowości. Na celowniku znajdą się zwłaszcza osoby często biorące krótkie zwolnienia oraz te, które w czasie L4 wykonują pracę zarobkową.
– Zwolnienie lekarskie to nie dodatkowy urlop, tylko czas na leczenie – przypomina ZUS.
Choć doświadczonemu lekarzowi faktycznie nie jest trudno rozpoznać symulanta, ZUS zdaje się zapominać o jednej kwestii. Często to sami lekarze uczestniczą w tym procederze. Tajemnicą poliszynela są zwolnienia wystawiane w prywatnych gabinetach psychiatrycznych, za 200-300 zł można uzyskać zwolnienie nawet na miesiąc, a czasem na dłużej. Zwolnienia takie, ponieważ dotyczą zdrowia psychicznego, dużo trudniej jest też zweryfikować. Co więcej, psychiatrzy mają szersze uprawnienia, jeśli chodzi o datowanie zwolnienia "wstecz" i mogą wystawać zwolnienia nawet na 182 dni. Zwolnienia psychiatryczne nie nakładają na chorego obowiązku przebywania w domu.
Z tej furtki często korzystają pracownicy, którzy nie czują się pewnie w swoim zakładzie pracy. O takich przypadkach można usłyszeć m. in. na korytarzach niemal każdej korporacji, gdzie niektórzy pracownicy przez pół roku unikają przychodzenia do pracy w obawie przed zwolnieniem.
źr. w Polsce24 za ZUS, "Dziennik. Gazeta Prawna", "Rzeczpospolita"










