Von der Leyen kpi z Europejczyków: „Kasuję SMS-y, bo brakuje miejsca w telefonie”. Serio?!

Eksperci od technologii przecierają oczy ze zdumienia.
– To brzmi jak żart. Mamy 2025 rok, a nie lata 90. – komentuje Łukasz Olejnik, badacz z King’s College London, cytowany przez portal Politico.eu
– Zwykły SMS nie zajmuje praktycznie miejsca w pamięci. Trzeba by mieć setki tysięcy wiadomości, żeby w ogóle odczuć różnicę – dodaje belgijski informatyk Inti De Ceukelaire.
Jeszcze dosadniej ujął to Francisco Jeronimo, analityk rynku technologicznego: – Naprawdę nie stać przewodniczącej Komisji Europejskiej na telefon z większą pamięcią?
„Pfizergate” i kolejne tajemnice
Sprawa zaginionego SMS-a od Macrona przypomina wcześniejszy skandal „Pfizergate”. Wtedy opinia publiczna nigdy nie zobaczyła wiadomości wymienianych między von der Leyen a szefem Pfizera Albertem Bourlą w sprawie gigantycznych kontraktów na szczepionki. Teraz okazuje się, że i inne newralgiczne wiadomości mogą znikać – w majestacie „polityki bezpieczeństwa”.
Bezpieczeństwo czy wygoda władzy?
Owszem, Komisja Europejska zaleca korzystanie z komunikatorów z funkcją autodestrukcji wiadomości w imię bezpieczeństwa, ale eksperci są zgodni: to świetne rozwiązanie, jeśli chodzi o ochronę danych, natomiast fatalne dla przejrzystości i odpowiedzialności polityków przed obywatelami.
Tymczasem von der Leyen próbuje wmówić Europejczykom, że kasuje SMS-y „żeby telefon się nie przegrzał” – jak żartował rzecznik Komisji. Naprawdę trudno o lepszy dowód, jak bardzo oderwana od rzeczywistości jest dzisiejsza unijna elita.
źr. wPolsce24 za politico.eu