Słowacka skarbówka ściga Grażynę Kulczyk. Miliarderka ma być winna miliony euro
„Gdy kilka tygodni temu „Wprost” sporządzał listę najbogatszych Polek 2024, Grażyna Maria Kulczyk zajęła trzecie miejsce. Wartość jej majątku tygodnik oszacował na dwa miliardy złotych, co przekłada się na 460 milionów euro. Kulczyk pojawia się jednak nie tylko w rankingach polskich, ale i słowackich. Z dużą przewagą plasuje się na czele największych dłużników administracji finansowej, która odnotowuje wobec niej zaległości podatkowe w wysokości 54 mln euro” – pisze SME.
I pyta: „Jak to możliwe, że szanowana Polka jest winna Słowacji tak ogromną sumę?”
SME postanowił prześledzić historię Grażyny Kulczyk, która do 2006 roku była żoną jednego z najbogatszych Polaków, ale sama również rozwijała własne biznesy, inwestując w sztukę i nieruchomości, a przy okazji prowadząc działalność charytatywną.
Skąd się więc wzięły rysy na jej wizerunku? Sprawa jest zawiła się i jak się okazuje sięga 2011 roku, kiedy Kulczyk założyła firmę na Słowacji. Na początku wszystko szło gładko, aż nagle - jak mówi prawnik miliarderki - w 2019 r. fiskus naliczył jego klientce zaległy podatek za rok 2014. Według doradców Kulczyk niesłusznie. Pierwotnie mowa była o 40 mln euro, a dzisiejsze zaległości sięgają już 54 mln euro.
Jak pisze portal, "sprawa polskiej bizneswoman ma także wymiar międzynarodowy, gdyż jest ona rezydentką podatkową Polski i jednocześnie Szwajcarii".
Postępowanie toczy się już od jakiegoś czasu przed słowackim wymiarem sprawiedliwości i dotarło do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a wkrótce może trafić nawet do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Prawnik Grażyny Kulczyk przekonuje, że jego klientka „jest gotowa bronić swojego stanowiska i swojej reputacji, ponieważ nie uważa, żeby popełniła jakieś nadużycie".
źr. wPolsce24 za SME/Onet