Rozwiązano sprawę morderstwa polskiego profesora w Grecji. Stała za nim jego była żona

Jeziorski od ponad 20 lat mieszkał w USA. Był doktorantem prestiżowej szkoły Stanford's Graduate School of Buisness, która przyjmuje trzech do pięciu studentów rocznie. Pracował jako profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i był niezwykle cenionym ekspertem w dziedzinie marketingu ilościowego, organizacji przemysłowej i ekonomii rynków cyfrowych. Był także redaktorem naczelnym dwóch periodyków naukowych.
Chciał spotkać się z dziećmi
Na początku lipca profesor został zastrzelony na przedmieściach Aten. Szedł wtedy na spotkanie ze swoimi dziećmi, 10-letnimi bliźniakami. Gdy był już blisko domu swojej byłej żony, 43-letniej obywatelki Grecji, zamaskowany mężczyzna oddał w jego stronę kilka strzałów i uciekł. Jeziorski zmarł na miejscu.
Teraz policja zatrzymała pięć osób, które miały związek z tą sprawą. Wśród zatrzymanych jest jego była żona. To ona właśnie miała podburzyć do tej zbrodni. Zatrzymano także jej obecnego partnera, który oddał śmiertelne strzały. Pozostała trójka to dwóch Albańczyków i Bułgar, którzy pomagali im w tej zbrodni.
Wcześniej "Fakt" informował, że naukowiec od dawna był skonfliktowany z byłą partnerką. Opowiadała greckim mediom, że nadużywa alkoholu i stosuje wobec niej przemoc. Jego rodzina i znajomi twierdzą, że to były kłamstwa. Twierdzą także, że walczyła z nim o pieniądze i ograniczała mu kontakty z dziećmi.
Policja twierdzi, że za wszystkim stała była żona
Według greckiej policji to właśnie jego była żona zdecydowała, że powinien umrzeć i namówiła do jego zamordowania swojego obecnego partnera. 35-latek wiedział, że przyjdzie do niej po dzieci, więc się na niego zaczaił. Po tym, gdy go zastrzelił, wyrzucił broń oraz kurtkę do śmieci. Następnie z miejsca zbrodni do miejscowości Nafplio przewieźli go wynajęci wcześniej Albańczycy. U jednego z nich zostawił wcześniej swój telefon, by mieć alibi.
Policja ustaliła też, że jego albańscy wspólnicy po wszystkim zaczęli go szantażować. Zażądali od niego 40-50 tys. dolarów za milczenie. Mężczyzna zgodził się im zapłacić, ale nie miało to już znaczenia, policja bowiem była już na jego tropie.
W środę cała piątka została doprowadzona do prokuratury. Greckie media donoszą, że była żona profesora na razie nie przyznała się do winy. Przyznali się do niej za to jej partner i jego wspólnicy.
źr. wPolsce24 za Fakt