Rosyjski statek zatonął na Morzu Śródziemnym. Jego właściciel twierdzi, że padł ofiarą terrorystów
Ursa Major to zbudowany w Niemczech statek towarowy, który od 2019 roku należy do firmy Oboronlogistyka. Firma ta należy do rosyjskiego ministerstwa obrony i zajmuje się dla niego logistyką. Zarówno ona, jak i sam statek, były wcześniej obłożone sankcjami.
Nie dopłynął do portu
Jak donoszą media, statek płynął do Władywostoku. Transportował dwa ogromne dźwigi, które miały być zainstalowane w tym porcie. W poniedziałek hiszpańskie służby ratownicze poinformowały, że dostały od niego sygnał alarmowy, gdy znajdował się ok. 90 kilometrów od Almerii. Jego załoga zgłosiła, że ich statek przechyla się na sterburtę i spuścili na wodę szalupę ratunkową. Na wykonanym z pokładu przepływającego w pobliżu statku nagraniu widać, że Ursa Major jest mocno pochylony, a jego dziób jest zanurzony głębiej niż zwykle.
Hiszpańskie służby poinformowały, że na miejsce wysłano dwie łodzie ratunkowe i śmigłowiec. Udało się uratować 14 członków załogi, ale dwóch pozostałych nie odnaleziono. Wkrótce potem na miejscu pojawił się rosyjski okręt, który przejął akcję ratunkową.
Eksplozje na pokładzie
Oboronlogistika ujawniła, że zatonięcie ich statku spowodowała seria trzech eksplozji na sterburcie. Stwierdzili, że był to akt terroryzmu. Nie ujawnili jednak, kogo podejrzewają o spowodowanie tych eksplozji. 142-metrowa Ursa Major była największym statkiem, jaki pływał dla tej firmy.
Rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej Dmytro Pletenczuk powiedział, że Rosja ma systemowe problemy z utrzymaniem swojej floty w sprawności. Kilka dni przed zatonięciem Ursa Major rosyjski tankowiec zatonął na Morzu Czarnym, wywołując katastrofę ekologiczną. Pletenczuk nie zasugerował w żaden sposób, że za tym zatonięciem stoją Ukraińcy. Ukraina zadała nieproporcjonalnie duże straty rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej, ale dotychczas nie atakowała statków poza Morzem Czarnym.
źr. wPolsce24 za Guardian