Dworczyk i Obajtek stracili immunitet, ale Parlament Europejski obronił lewacką agresorkę

Wnioski w sprawie Salis i lidera partii TISZA Petera Magyara złożył węgierski sąd. Oba zostały odrzucone. O ile jednak sprawa Magyara nie budzi większego zainteresowania, o tyle ta dotycząca Włoszki jednak bulwersuje.
Zawodowa antyfaszystka
39-letnia Ilaria Salis to „zawodowa” rewolucjonistka i antyfaszystka. Wprawdzie dziennikarze przestawiają ją jako „nauczycielkę”, ale w rzeczywistości Salis w szkole pracowała jedynie dorywczo, całą energię koncentrując na działalności w różnych skrajnie lewicowych kolektywach.
Węgry domagały się uchylenia jej immunitetu za akcję z lutego 2023 r. Wtedy Ilaria Salis z grupą towarzyszy udała się na Węgry – oficjalnie po to, by uczestniczyć w kontrmanifestacji wobec obchodów „Dnia Honoru” zorganizowanych przez węgierską prawicę. Wydarzenie to ściągnęło do Budapesztu wielu europejskich antyfaszystów. Trudno się więc dziwić, że w dniach poprzedzających demonstrację dochodziło do wielu burd między aktywistami lewackimi i prawicowymi. W efekcie dziewięć osób zostało rannych, sześć z nich ciężko. Wśród napadniętych było troje obywateli Polski.
Agresorka czy ofiara Orbana
Węgierska policja aresztowała trzy osoby: Ilarię Salis oraz dwoje obywateli Niemiec: Tobiasa Edelhoffa i Annę Christinę Mehwald. Według aktu oskarżenia Salis przyjechała na Węgry z aktywistami w Antify w celu przeprowadzenia obławy na członków prawicy. W momencie zatrzymania znaleziono przy niej pałkę teleskopową.
Ponieważ Salis trafiła do więzienia, a na rozprawę do sądu przyprowadzoną ją w kajdankach, została okrzyknięta ofiarą reżimu Viktora Orbana. We Włoszech wybuchła histeria, która zapewne pomogła jej wejść do Parlamentu Europejskiego. Kandydowała z lewicowego ugrupowania Sojusz Zielonych i Lewicy (AVS). Otrzymała 176 tys. głosów. Dzięki temu wyszła na wolność.
Ona sama oczywiście zaprzecza zarzutom, nazywając sprawę „motywowaną politycznie”.
źr. wPolsce24 za PAP/"Nowy Ład"