Granice USA zamknięte dla europejskich aktywistów i urzędników! Ta decyzja wywoła wściekłość unijnych biurokratów

- Od zbyt dawna radykalni aktywiści w Europie organizują działania zmuszające amerykańskie platformy do karania amerykańskich poglądów, którym oni się sprzeciwiają. Administracja Trumpa nie będzie dłużej tolerować tych rażących aktów cenzury. Dzisiaj Departament Stanu podejmie kroki w celu uniemożliwienia wjazdu do Stanów Zjednoczonych czołowym postaciom globalnego przemysłu cenzury. Jesteśmy gotowi i chętni do rozszerzenia tej listy, jeśli inni nie zmienią kursu - oświadczył Marco Rubio we wpisie na X.
Kogo objęły sankcje?
Decyzja z 23 grudnia 2025 r. uderza w kilku ważnych europejskich urzędników i aktywistów:
-
Thierry Breton, były komisarz UE ds. rynku wewnętrznego (2019-2024), twórca DSA, czyli unijnego prawa, które miało w zamierzeniu zwalczać dezinformację, choć zdaniem części ekspertów jest próbą wprowadzenia cenzury w sieci.
-
Imran Ahmed, szef brytyjskiego CCDH (Centrum Przeciwdziałania Nienawiści Cyfrowej), krytykowanego za listy "toksycznych" mediów.
-
Clare Melford, dyrektor Global Disinformation Index (GDI), oskarżona o tworzenie "czarnych list" prasy.
-
Anna-Lena von Hodenberg i Josephine Ballon z niemieckiej organizacji pozarządowej HateAid, pomagającej egzekwować DSA.
Departament Stanu nazwał ich "radykalnymi aktywistami" zmuszającymi platformy do tłumienia amerykańskich głosów.
Reakcje: "Cenzura nie jest tam, gdzie myślicie"
Breton odpisał na X, zwracając się do "naszych amerykańskich przyjaciół" - Cenzura nie jest tam, gdzie myślicie.
GDI nazwało sankcje "autorytarnym atakiem na wolność słowa", a HateAid zapowiedziało opór:
- Nie damy się zastraszyć rządowi oskarżającemu innych o cenzurę.
Decyzję Departamentu Stanu HateAid krytykuje m. in. na łamach niemieckich mediów. W ich sankcje są karą za... zaangażowanie na rzecz internautów:
- Organizacja podejrzewa, że za sankcjami wobec Hodenberg i Ballon stoi ich zaangażowanie na rzecz praw użytkowników Internetu i wdrażania unijnych przepisów dotyczących cyfryzacji, takich jak Digital Services Act - czytamy na DW.com.
- Z tego, co dotychczas wiemy, oznacza to, że my, a w razie potrzeby także nasze rodziny, nie będziemy mogli wjeżdżać do USA – tłumaczyła Anna-Lena von Hodenberg w serwisie LinkedIn.
Jednocześnie przedstawiciele HateAid obawiają się, że organizacja „zostanie zablokowana przez amerykańskich dostawców usług”. Wezwała rząd federalny i Komisję Europejską do wysłania „jasnego sygnału, że jest to nie do przyjęcia”.
W obronie aktywistów i urzędników stanął m. in. prezydent Macron, który we wpisie w serwisie X nazywa decyzję Departamentu Stanu "formą zastraszania i przymusu" i atakiem na europejską "suwerenność".
- Francja potępia ograniczenia wizowe wprowadzone przez Stany Zjednoczone - pisze Macron.
Kontekst polityczny w erze Trumpa
Pod administracją prezydenta Donalda Trumpa, zaprzysiężonego w styczniu 2025, Stany Zjednoczone zaostrzają kurs przeciw „unijnym naciskom na Big Tech”.
DSA, promowane przez Bretona, w opinii części ekspertów wymaga od firm takich jak Meta czy Google usuwania fake newsów i większej transparentności reklam. W ocenie innych - wprowadza lewicową agendę i cenzurę w sieci pod pozorem walki z dezinformacją.
źr. wPolsce24











