To niewiarygodne! Dobrostan owadów ważniejszy od poczucia bezpieczeństwa ludzi
Zgodnie z wyjaśnieniami eksperta z NABU (Związek Ochrony Przyrody i Bioróżnorodności), lampy uliczne są niczym świetliste pułapki, które przyciągają owady jak magnes. Efekt? Owady masowo giną, a nietoperze i jeże pozostają głodne. Może to idealny moment, by rozważyć stworzenie „bufetów owadzich” w zaciemnionych strefach? Bo jak wiadomo, natura nie znosi próżni – ciemność z pewnością przyniesie coś nowego.
Bezpieczeństwo kontra świetlna zagłada
Władze miasta podkreślają, że „ciemna strategia” to krok ku ochronie flory i fauny, ale co z poczuciem bezpieczeństwa ludzi? Ekspert Christopher Kyba zauważył, że oświetlenie to „bardzo emocjonalna kwestia”. Nic dziwnego – mało kto czuje się komfortowo, idąc nocą przez park oświetlony jedynie światłem księżyca.
Ciemna strategia – czy ktoś pomyślał o nazwie?
Sama nazwa budzi emocje. „Ciemna strategia” brzmi bardziej jak plan złoczyńcy z filmu o superbohaterach niż proekologiczna inicjatywa. Czy nie lepiej byłoby nazwać to np. „świetlną równowagą” albo „nocnym kompromisem”? Bo kto chce żyć w mieście, gdzie ciemność to strategia?
Co na to owady?
O ile ludzie mogą się burzyć, owady na pewno są zadowolone. Ronald Bellstedt z NABU ostrzega, że miliardy owadów giną każdego roku przez "zanieczyszczenie świetlne". Wygląda na to, że latarnie to dla nich coś na kształt świetlistej hipnozy zakończonej tragicznie. Ale czy owady będą wdzięczne, gdy latarnie przygasną? Pewnie nie bo przecież w ciemnościach zjedzą je jeże i nietoperze.
Gwiazdy na niebie, strach w sercach?
Fulda, niemieckie miasto znane z walki z zanieczyszczeniem świetlnym, zdobyło tytuł „miasta, w którym widać gwiazdy”. Brzmi romantycznie, ale czy mieszkańcy Erfurtu będą równie zachwyceni? Bo ciemność może przynieść nie tylko gwiazdy, ale też cienie – a te, jak wiadomo, budzą wyobraźnię.
Erfurt idzie pod prąd miejskiej tradycji, gdzie więcej światła oznacza więcej cywilizacji. Czy to krok w stronę ekologicznej utopii, czy raczej miejskiej ciemnoty? Czas pokaże – miejmy nadzieję, że ekolodzy w Polsce zbyt szybko nie podejmą przykładu od niemieckich kolegów.
źr. wPolsce24 za Deutsche Welle