Dramat w chorwackim porcie. Prom zniszczył zacumowane statki

Takiego załamania pogody mieszkańcy Splitu jeszcze nie widzieli. Tak wynika z relacji dziennika „Jutarnji List”, który dodaje, że „ta sytuacja nie ma precedensu”. Wszystko z powodu burzy i towarzyszącego jej wiatru, które nawiedziły we wtorek Split.
W kilka minut miejskie drogi zamieniły się w rwące potoki, a wiele dzielnic zostało odciętych od prądu. Wiatr zerwał dachy domów i powalił drzewa. Dramat rozegrał się także w porcie, gdzie zniszczone zostały zacumowane łodzie.
Wiatr był tak silny, że zerwał z cum prom, który następnie uderzył w pobliskie jednostki, a jedna z nich wylądowała pod wodą.
- Liny promu, który był zacumowany na molo, pękły, a wiatr pchał statek. Najpierw oparł się o katamaran Krilo, a następnie o drewniany statek turystyczny, który zatonął. Opanowanie załóg promu i katamaranu zapobiegło większej tragedii, obie zrobiły wszystko, aby zapobiec większemu wypadkowi. Udało im się unieruchomić jednostki, a drewniany statek niestety zatonął - mówił w rozmowie z dziennikiem „Slobodna Dalmacija" dyrektor portu w Splicie Zvonimir Perkuszić. Dodał, że na ten moment nie wiadomo nic o ofiarach, albo rannych.
Według świadków sceny w porcie rozegrały się w zaledwie kilka minut.
- Deszcz był tak intensywny, że ledwo widzieliśmy prom, mimo że był zaledwie 10-15 metrów dalej. Uderzył w łódź tak mocno, że natychmiast zaczął tonąć. Jedna osoba musiała wyskoczyć, aby uciec - powiedział jeden ze świadków w rozmowie z dziennikarzami.
źr. wPolsce24 za Interia