Były komandos będzie doradzał Trumpowi w kwestiach bezpieczeństwa narodowego
Waltz skończył uczelnię wojskową Virginia Military Institute, po czym wstąpił do armii w stopniu podpułkownika. Po ukończeniu elitarnej Szkoły Rangerów został Zielonym Beretem, jak w USA nazywa się komandosów. Odbył wiele tur w Afganistanie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Podczas swojej służby otrzymał aż cztery Brązowe Gwiazdy, w tym dwie za odwagę w obliczu wroga. Obecnie służy w Gwardii Narodowej. Do Kongresu został wybrany w 2018 roku, na miejsce Rona DeSantisa, który został gubernatorem Florydy.
Najważniejszy z doradców
Amerykańskie media donoszą, że teraz Donald Trump zaproponował mu objęcie stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. To najważniejsze ze stanowisk doradczych w Białym Domu. Dla Waltza to nie będzie pierwszy raz. Wcześniej służył m.in. jako dyrektor programowy u sekretarzy obrony Donalda Rumsfelda i Roberta Gatesa, a także jako doradca ds. antyterroryzmu w Białym Domu. Podczas pierwszej kadencji Trumpa regularnie się z nim spotykał i już wtedy plotkowano, że doradza mu w kwestiach bezpieczeństwa.
Waltz i Trump od początku mają bardzo dobre stosunki. Trump wcześniej nominował na to stanowisko osoby, z którymi nie zgadzał się politycznie, jak John Bolton czy H.R. McMaster. Współpraca z Waltzem, który jest uznawany za jego bliskiego sojusznika i brał aktywny udział w jego kampanii wyborczej – powinna się układać dużo bardziej gładko.
Nie przepada za Pekinem
Politycznie Waltz - podobnie jak Marco Rubio, którego Trump ma nominować na stanowisko Sekretarza Stanu – jest gorącym zwolennikiem polityki twardej ręki wobec Chin. Wskazuje to, że dla prezydenta-elekta rywalizacja z Pekinem będzie kluczową sprawą w polityce zagranicznej. Jeśli chodzi o Ukrainę, Waltz miał wątpliwości co do skali amerykańskiej pomocy i zgadza się z Trumpem co do konieczności dyplomatycznego zakończenia konfliktu. Uważa jednak, że Ukraina powinna być przyciągnięta w stronę zachodu, a Putin izolowany na arenie międzynarodowej.