Zniszczeni przez politykę. Czy to najbardziej spektakularny upadek akademii piłkarskiej na Pomorzu?

Wokół Raduni Stężyca rozpętała się kilka lat temu potężna medialna awantura. Miało być lepiej, „czysto” i bez afer. Efekt jest jednak inny, a klub został zdegradowany do IV ligi. Dziś uczniowie lokalnej akademii piłkarskiej szukają swojego miejsc w innych klubach. Zniszczyć jest łatwo, widać jednak, że do tworzenia potrzebne są zupełnie inne kompetencje.
Trener winny? Dowodów brak
Dziennikarze nagłośnili skargi, które kierowane były przeciwko Michałowi C., kierującemu akademią piłkarską działającą przy Szkole Mistrzostwa Sportowego w Stężycy. Na skutek działania mediów, sprawą zajęła się prokuratura, a trener został odsunięty od pracy z młodzieżą. Istotą problemu miało być znieważanie uczniów przez trenera.
To o tyle ciekawe, że wcześniej badaniem ewentualnych nieprawidłowości zajęła się Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim. Ta jednak… nie doszukała się błędów i sprawę zamknęła. Dziś Michał C. odwiedza we własnej sprawie salę sądową, ale rodzice wspominają go, jako dobrego, choć wymagającego trenera. Czy okaże się, że cała afera była tylko wydmuszką i medialnym szczuciem?
Wójt nie dotrzymał obietnic?
Przypomnijmy, wydatki ponoszone przez gminę na piłkę nożną oraz rzekome afery w akademii piłkarskiej były jednym z argumentów podnoszonych przez Ireneusza Stencla – obecnego wójta gminy – w kampanii wyborczej, którą wygrał i tym samym zastąpił na stanowisku lokalnego włodarza Tomasza Brzoskowskiego, który Radunię Stężyca wspierał i budował przez wiele lat.
Mieszkańcy Stężycy pamiętają, że obecny wójt obiecywał radykalne zmiany w lokalnej piłce nożnej. Miało być stawianie na stężycką młodzież, miała być inna polityka finansowa. Okazuje się, że inna wcale nie znaczy lepsza. Wcześniej Radunia Stężyca był doskonale rozwijającym się zespołem, grającym w II lidze, szkolącym młodzież, która swoją dyscypliną imponowała na boiskach całego kraju.
Dziś wyniki dalekie są od tego, co pamiętają mieszkańcy.
Gminny klub, którego zawodników chciała Legia Warszawa czy Warta Poznań, w praktyce przestał się liczyć w polskiej piłce. Dramatycznie gorzej wyglądają również wyniki drużyn siatkarskich.
Rośnie liczba rozczarowanych rodziców. Udało nam się dotrzeć do niektórych z nich, choć nie wszyscy mają ochotę wypowiadać się dla mediów. Niektórzy – nawet jeśli opowiadają nam o swojej frustracji – to proszą, żeby nie publikować ich wypowiedzi. Dlatego przytaczamy słowa tylko tych, którzy zgodziły się na publikację:
- Szanowaliśmy poprzedniego trenera młodych zawodników. Żeby coś osiągnąć w sporcie, trzeba trenować. Trener jest po to, żeby powiedzieć wprost, co trzeba poprawić, a nie mydlić oczy. Dziś wystarczy spojrzeć na wyniki, dwa lata temu mieliśmy klub sięgający po mistrzostwo Polski w siatkówce, dziś cieszymy się wygranymi na poziomie wojewódzkim. Zbliżona sytuacja jest w piłce nożnej, trenowaliśmy na poziomie II ligi, dziś martwimy się o utrzymanie w IV. Miał być rozwój akademii, mieliśmy – jako gmina – stawiać na zawodników stąd, tymczasem lokalnych zawodników zostało tylko kilku, resztę ściągamy z różnych kierunków, a władze podchodzą do tematu na zasadzie „No cóż mecz można wygrać, przegrać czy zremisować” – to chyba najlepiej obrazuje słabą sytuację klubu – mówi o losach Raduni Stężyca, akademii piłkarskiej i lokalnego sportu Przemysław Konecki, rodzic, którego syn dziś nie trenuje już w stężyckim klubie.
O sprawie w podobny sposób mówi też inny z rodziców:
- Mój syn trafił do klubu po namowach lokalnych władz. Miał przed sobą naprawdę doskonałe perspektywy, osobiście rozmawiałem ze skautami klubów z największych polskich miast. Dziś jest zniechęcony do tego stopnia, że nie chce trenować wcale. Mam ogromny żal do wójta, który przecież osobiście był i jest zaangażowany w lokalną piłkę nożną. Obiecywał poprawę sytuacji, obiecywał że klub będzie budowany w oparciu o naszych chłopaków. Dziś ściąga Uzbeków. Nie jest tajemnicą, że wśród rodziców chłopaków z rocznika mojego syna, nie ma nikogo zadowolonego z sytuacji klubu – dodaje mieszkaniec Stężycy, prosząc o zachowanie anonimowości.
Tak upadają nadzieje
Do niedawna Radunia Stężyca była przykładem rozwoju młodzieżowej piłki nożnej, do którego wzdychają Polacy oglądający kolejne turnieje mistrzowskie, na których solidne, zbudowane na krajowych fundamentach zespoły podejmują – jak równy z równym – walkę z potęgami.
Miliony kibiców przed telewizorami zadają sobie wówczas pytanie: dlaczego nie mamy młodzieży? Dlaczego nie możemy budować graczy w taki sposób, jak robią to na Zachodzie Europy? Stężyca przez lata pokazywała, że na poziomie gminnym czy powiatowym możemy tworzyć perspektywiczne kluby. Możemy szkolić młodzież z sukcesami, budując – oddolnie – profesjonalną akademię piłkarską.
Dziś to wszystko jest jedynie historią, a opowieść o dawnych sukcesach Raduni Stężycy jedynie wspomnieniem starej świetności, którą zniszczono w imię – trudnych do wytłumaczenia – politycznych potyczek.
źr. wPolsce24