Chaos na niemieckiej granicy uderza w mieszkańców polskich miast. Berlin ignoruje samorządowców
Przywrócenie kontroli na niemieckich granicach odbiło się na mieszkańcach przygranicznych miejscowości położonych po polskiej stronie. Przez decyzję niemieckich władz zostali oni uwięzieni w swoich miastach, z których wyjazd oznacza oczekiwanie w kilkunastokilometrowych korkach. Z trudnościami mierzą się nawet karetki, które mają problem z dojazdem do szpitali.
Uciążliwe skutki zaostrzenia kontroli na niemieckich przejściach granicznych odczuwają m.in. mieszkańcy Słubic. Lokalni samorządowcy praktycznie co miesiąc wysyłają apele do niemieckich władz.
- Niestety, póki co nie ma konkretnego rozwiązania, jeśli chodzi o sposób kontroli na autostradzie A12 i wydaje się, że przed zbliżającymi się wyborami w tej patowej sytuacji politycznej w Niemczech niewiele się zmieni – mówi telewizji wPolsce24 zastępca burmistrza Słubic Tomasz Stefański.
- Niemcy rozgrywają swoje interesy. W moim odczuciu to działanie bardziej na pokaz. Rządzące obecnie CDU i SPD chcą pokazać, że nie tylko AFD poważnie myśli o bezpieczeństwie. Doszło do nieskutecznego pomieszania polityki wewnętrznej z polityką zagraniczną, a cierpi na tym Polska – ocenia marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński, który wystosował apel do niemieckiej minister spraw wewnętrznych.
źr. wPolsce24