Szczęsny doczekał się wreszcie prawdziwego uznania w Barcelonie. "Tek" jest wielki!

Spotkanie miało przypominać szalony mecz z fazy grupowej, gdy Benfica i Barcelona stworzyły spektakl zakończony wynikiem 5:4 dla zespołu z Katalonii. Tym razem jednak scenariusz miał być zupełnie inny. Już w 22. minucie Pau Cubarsí otrzymał czerwoną kartkę za faul na Pavlidisie, co postawiło gości w niezwykle trudnej sytuacji. Wydawało się, że Barca podzieli los z meczu z Monaco, gdzie również grała w osłabieniu i przegrała. Jednak tym razem drużyna Hansiego Flicka napisała inny scenariusz.
Szczęsny jak mur nie do przebicia
Już po 20 sekundach od pierwszego gwizdka Szczęsny pokazał, że będzie to jego wieczór. Obronił groźny strzał Aktürkoglu, a potem przez cały mecz popisywał się niesamowitymi interwencjami. Pokonać go próbowali kolejno Barreiro, Kokcu, ponownie Aktürkoglu, a w samej końcówce także Renato, ale polski golkiper był nie do pokonania. Ostatecznie zakończył mecz z czystym kontem, po raz kolejny udowadniając, że był doskonałym wyborem do zastąpienia kontuzjowanego Ter Stegena.
Flick: "Mamy fantastycznego bramkarza"
Trener Barcelony był pod wielkim wrażeniem występu swojego golkipera: „Myślę, że to bardzo istotne, kiedy zachowujesz czyste konto, grając w dziesięciu. Mamy wielkiego, fantastycznego bramkarza na boisku, dzisiaj spisał się świetnie. Uratował nas, zachował czyste konto, jestem zadowolony z niego i z całej drużyny” – powiedział po meczu.
Szczęsny: "Mój najlepszy mecz dopiero nadejdzie"
Sam bohater wieczoru podchodził do sprawy z charakterystycznym luzem. W rozmowie po meczu stwierdził: „Pedri wygrał nagrodę MVP, ale uważam, że powinienem zabrać jej połowę do domu”. Dla Canal+ Sport dodał: „Zapytałem Pedriego, w jaki sport ja dzisiaj grałem, że nagroda MVP nie jest moja. Ale szczerze, dla dobra futbolu, niech bramkarze nie dostają statuetek za najlepszego zawodnika meczu, mi zdecydowanie wystarczy czyste konto”.
Charakter i dojrzałość
Po meczu Szczęsny podkreślał, że to był test dojrzałości drużyny: „Wszyscy wiedzieli po czerwonej kartce, że trzeba będzie pokazać charakter. Nie będę mówił, że się cieszę, ale ja się czuję jak w domu, gdy obrona gra tak głęboko, a moja rola polega tylko na bronieniu strzałów, wybijaniu piłki jak najdalej i łapaniu dośrodkowań”.
Kolejne wyzwania
Barcelona nie ma czasu na świętowanie – przed nią kolejne ważne spotkania na wszystkich frontach. Szczęsny jasno dał do zrozumienia, że obecnie nie myśli o swojej przyszłości: „To nie jest czas, żeby rozmawiać o przedłużeniu kontraktu. Mamy bardzo ważne mecze co trzy dni, walczymy o tytuły” – podsumował.
Po tym meczu jedno jest pewne – Wojciech Szczęsny zapisał się w historii Ligi Mistrzów i na długo pozostanie w pamięci kibiców Barcelony. Jeśli utrzyma taką formę, kto wie, czy jego przygoda na Camp Nou nie potrwa dłużej niż początkowo zakładano.
Warto też zauważyć, że definitywnie skończyła się wśród fanów Barcy dyskusja, czy bramki ich ukochanej drużyny powinien bronić Inaki Pena, czy... Tek, bo tak właśnie nazywają Szczęsnego kibice. To przezwisko, którym zaczęto nazywać polskiego bramkarza jeszcze w czasie jego gry w Anglii. Kibice po prostu "wzięli" końcówkę imienia Wojtek i zaadoptowali do nazywania bramkarza o nazwisku nie do wymówienia i dla Anglików i dla Hiszpanów.
źr. wPolsce24 za El Mundo Deportivo/Fcbarca.com