Przed finałem Ligi Mistrzów: PSG o krok od historycznego sukcesu! Paryżanie wykorzystają wypoczynek od ligowych zmagań na swoją korzyść?

Paris Saint-Germain to klub od lat znany z wydawania ogromnych sum na zakup i kontrakty najdroższych piłkarzy. W ostatnich sezonach dysponował kadrą, która „na papierze” wyglądała bardzo solidnie – śmiało można ją było stawiać w gronie największych faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów. Jeszcze niedawno atak Paryżan tworzył wymarzony tercet: Messi–Neymar–Mbappé, który w teorii mógł równać się z legendarnymi formacjami ostatnich lat, takimi jak MVP (Messi, Villa, Pedro), MSN (Messi, Suárez, Neymar), BBC (Benzema, Bale, Cristiano Ronaldo) czy SMF (Salah, Mané, Firmino).
W praktyce jednak temu składowi – podobnie jak wielu poprzednim – czegoś zabrakło. Mimo obecności takich gwiazd jak Ibrahimović, Cavani, Di María, Thiago Silva, Icardi, Ramos, Wijnaldum i wielu innych piłkarzy światowego formatu, PSG nie zdołało sięgnąć po upragniony triumf. Kibice Paryżan liczyli, że to właśnie ci zawodnicy spełnią ich marzenie o zdobyciu najważniejszego klubowego trofeum w Europie. Tymczasem kolejne zespoły i trenerzy nie tylko zawodzili oczekiwania swoich fanów, ale nierzadko kompromitowali się na arenie międzynarodowej.
Paradoksalnie to właśnie obecny skład – najsłabszy od lat pod względem indywidualności – może wreszcie sięgnąć po słynne „uszate” trofeum. Co prawda PSG grało już w finale w 2020 roku, przegrywając 0:1 z Bayernem Monachium, ale wtedy niewielu ekspertów wierzyło, że ktokolwiek zdoła powstrzymać świetnie dysponowany zespół z Bawarii. Warto też przypomnieć, że Paryżanie przystępowali do tamtego finału wypoczęci, ponieważ rozgrywki Ligue 1 zakończono wcześniej z powodu pandemii – był to komfort, którego brakowało innym klubom.
Tym razem wszystko wskazuje na to, że PSG wreszcie zaczyna funkcjonować jak prawdziwa drużyna, a nie tylko zbiór indywidualności i kapryśnych gwiazd. Potwierdzeniem tego był ubiegłoroczny okres transferowy – choć paryżanie, jak zwykle, wydali ogromne środki, tym razem nie było to bezrefleksyjne szastanie pieniędzmi na wielkie nazwiska. Zamiast tego, przeprowadzono przemyślane ruchy, które mają zapewnić mistrzom Francji solidną i zrównoważoną kadrę na lata.
Jeśli mowa o mistrzostwie Ligue 1 – PSG rozstrzygnęło tę kwestię wyjątkowo wcześnie. Luis Enrique i jego zawodnicy mogli świętować krajowy triumf już na początku kwietnia, tuż przed kluczowymi spotkaniami Ligi Mistrzów. Taki komfort – zarówno fizyczny, jak i mentalny – pozwolił im w pełni skupić się na rywalizacji w najbardziej elitarnych rozgrywkach klubowych w Europie. I to przyniosło wymierne efekty. Od 1/8 finału PSG eliminowało kolejno Liverpool, Aston Villę oraz Arsenal – mimo że po fazie grupowej niewielu dawało im szansę na dotarcie do finału. Warto przypomnieć, że po pięciu kolejkach fazy grupowej paryżanie mieli na koncie zaledwie cztery punkty, a awans wywalczyli dopiero w ostatnim meczu.
Przed dzisiejszym finałem w Monachium PSG może cieszyć się komfortem wypoczynku od poważnej rywalizacji ligowej. Choć kontynuowali grę w Ligue 1, to z mistrzostwem zapewnionym wcześniej, mogli sobie pozwolić na rotacje składem i odpoczynek dla kluczowych graczy. W przeciwieństwie do nich, Inter Mediolan do ostatniej kolejki walczył o scudetto, co może oznaczać większe zmęczenie niektórych piłkarzy. Jeśli paryżanie zdołają to wykorzystać, mogą zaskoczyć defensywnie zorganizowany zespół z Mediolanu. Kluczowe będzie jednak to, czy w wysokiej formie będą dwaj najwięksi ofensywni atutów PSG – Khvicha Kvaratskhelia oraz Ousmane Dembélé, którzy potrafią być nie do zatrzymania, gdy są w gazie.
Początek finału Ligi Mistrzów pomiędzy PSG a Interem Mediolan zaplanowano na godzinę 21:00. Mecz odbędzie się na Allianz Arenie w Monachium.
źr.wPolsce24