To nie był Prima Aprilis! Prezes Małysz i PZN zaangażowali prawników, by ukarać skoczków za... krytykę trenera

Zarząd PZN miał nawet zaangażować kancelarię prawną, której zadaniem było sprawdzenie, jak surowe konsekwencje można nałożyć na zawodników. Informacja pojawiła się 1 kwietnia, dlatego początkowo została zbagatelizowana. A jednak...
To, że pod opieką austriackiego trenera Thomasa Thurnbichlera polscy skoczkowie nie tylko nie robią postępów, ale skaczą coraz gorzej, widzieli wszyscy. I większość kibiców odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie ogłoszono, że Austriak kończy pracę z naszą kadrą. Nie zdziwiły także słowa krytyki, jakie pod adresem współpracy z Austriakiem wygłosili Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł.
Pozornie niewinne wypowiedzi
"W mojej ocenie atmosfera nie była taka, jaka powinna być. Coś nie zagrało w przygotowaniach. Brakowało systematyczności i potem, gdyby Thomas został, stworzyłby team, to w tej drużynie byłoby 30 proc. mniej zaangażowania. Jeśli nie ma dobrej atmosfery, to na różnych płaszczyznach zaczyna coś nie grać" – mówił Zniszczoł na antenie Eurosportu.
"Nie będzie tyle mieszania, zamętu i chaosu w tym wszystkim jak przez ostatnie 2,5 roku. Nasz były już trener nie potrafił się ustatkować, że jak coś robimy tak, to robimy to właśnie tak. Było tak, że wieczorem po analizie ustalamy jedną wersję, a na drugi dzień mieszamy w tym wszystkim i zmieniamy" – dodał Kubacki, który zrobił naprawdę "spektakularny zjazd" trenując pod okiem Austriaka.
Tymczasem słowa skoczków szybko skomentował prezes PZN Adam Małysz. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wyraził rozczarowanie ich postawą, którą nazwał "brakiem szacunku". – "Dla trenera, który na pewno nigdy nie chciał dla nich źle. Robił wszystko, żeby skakali jak najlepiej. Jestem zbulwersowany tym wszystkim, a jeszcze bardziej zbulwersowany jest zarząd PZN. Thomas pożegnał się z klasą, nie powiedział złego słowa, nikogo nie atakował ani nie szczypał, wręcz przeciwnie, podziękował za wszystko z pełną klasą. A chłopaki… Powtórzę jeszcze raz: to było niepotrzebne" – stwierdził Małysz.
W tym momencie wciąż mieliśmy do czynienia jedynie z luźną wymianą opinii, do których - wydawać by się mogło - każdy ma prawo. Tymczasem jednak... portal i.pl ustalił, że sprawą zajęła się kancelaria prawna współpracująca z Polskim Związkiem Narciarskim.
Jakby tu ich ukarać?
"Sprawdza, jaki jest zakres możliwych kar i konsekwencji dla zawodników" – potwierdził Tomasz Grzywacz, sekretarz generalny PZN.
Wojciech Gumny z zarządu PZN tłumaczył, że skoczkowie przez swoją krytykę bardzo zaszkodzili poszukiwaniom następcy Thurnbichlera. W domyśle chodziło o to, że żaden szanujący się szkoleniowiec może nie być chętny do podjęcia pracy z zawodnikami, którzy tak otwarcie krytykują metody poprzednika.
Ostatecznie jednak związek nie zdecyduje się na ukaranie Kubackiego i Zniszczoła, a kluczową rolę w zażegnaniu konfliktu miał odegrać nowy trener kadry, Maciej Maciusiak.
– Zawodnicy są już po rozmowie z nowym trenerem, który ma na sprawę trochę inny pogląd niż prezes czy zarząd. Prawdopodobnie skończy się na reprymendzie, choć kancelaria sprawdza na przyszłość, jakie kary mogą spotkać zawodników za tego typu wypowiedzi. Większych kar w tym przypadku nie będzie. Trenerowi Maciusiakowi bardziej zależy na uświadamianiu zawodników niż na ukaraniu ich. Chce budować wszystko na relacjach partnerskich, a nie zaczynać swojej pracy z kadrą A od złych akcentów. Myślę, że po tym co się wydarzyło, zawodnicy sami zrozumieli, że nie wypada w ten sposób żegnać się z trenerem, z którym przepracowali jednak trochę czasu – mówi Tomasz Grzywacz.
Czy z tego chaosu, złych emocji, zatrudniania kancelarii prawnych aby karać za wypowiedzi zrodzi się coś dobrego? Zobaczymy. Na razie widać, że nowy trener głównie musi "gasić pożary", a nie skupiać się na pracy szkoleniowej. Dobrze, że do kolejnego sezonu zimowego jeszcze daleko.
źr. wPolsce24 za i.pl