Czy za prezesury Adama Małysza polskie skoki czeka upadek? Zawodnicy nie mają gdzie trenować
Zaraz po konkursach Pucharu Świata w Wiśle skocznia im. Adama Małysza została zamknięta. Stało się to w środku sezonu, pozostawiając Polskę bez ani jednej czynnej skoczni treningowej - alarmuje Interia.pl. Adam Małysz, obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego przyznaje, że sytuacja jest trudna, a brak odpowiednich obiektów na zimowe treningi odbija się na formie młodych zawodników.
„Młodzież od tygodni ćwiczy w salach gimnastycznych, bo żaden obiekt nie jest gotowy” – komentuje były prezes PZN i obecny poseł KO Apoloniusz Tajner. Trudno się dziwić jego frustracji. Polska posiada dwa główne ośrodki sportowe - w Zakopanem i Szczyrku. Ale żaden z nich nie jest w pełni funkcjonalny. W poprzednich latach zdarzało się, że mniejsze skocznie w Zakopanem były zaśnieżone jedynie przez dziesięć dni w sezonie.
Gdzie jest przyszłość młodych skoczków?
Sytuacja młodzieży jest szczególnie dramatyczna. Treningi na śniegu są rzadkością, a koszty związane z ich organizacją często przekraczają możliwości finansowe lokalnych klubów. W odpowiedzi na ten problem PZN zdecydował się na pokrycie opłat za korzystanie ze skoczni. Jednak czy to wystarczy, by zahamować kryzys?
Braki w infrastrukturze mogą skutkować "dziurą pokoleniową". Wielu młodych adeptów skoków zniechęca się do kontynuowania kariery, gdy muszą spędzać długie godziny w podróżach na treningi, a potem nadrabiać zaległości w szkole. Zawodnicy i ich rodzice rezygnują więc z zajęć, co w dłuższej perspektywie może osłabić pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
Niewykorzystany potencjał
Adam Małysz przyznaje, że problemy z infrastrukturą wynikają także z opóźnień w modernizacji obiektów. Skocznia w Wiśle, mimo imponującej organizacji zawodów Pucharu Świata, wciąż wymaga prac budowlanych. Z kolei Szczyrk tłumaczy się brakiem odpowiednich warunków do naśnieżania, takich jak... zbyt wysoka temperatura wody w lokalnym potoku. Małe skocznie w Wiśle, należące do miasta, stoją puste, bo brakuje sprzętu do naśnieżania.
Tajner zauważa, że brak infrastruktury to nie tylko problem techniczny, ale też strategiczny. - „Mówimy o rozwijaniu młodzieży, ale gdzie mamy rozwijać te talenty?” – pyta retorycznie.
Czy jest szansa na odbicie?
Polskie skoki narciarskie potrzebują zdecydowanych działań. Bez inwestycji w infrastrukturę i bez bardziej spójnej polityki zarządzania ośrodkami sportowymi, kryzys może się pogłębiać. Adam Małysz ma przed sobą trudne zadanie, które wymaga współpracy na wielu poziomach – od lokalnych klubów po władze państwowe.
Nie da się jednak ukryć, że obecna sytuacja jest poważnym ostrzeżeniem. Jeśli Polska chce zachować swoją pozycję w skokach narciarskich, musi szybko zareagować. Inaczej złote lata tej dyscypliny pozostaną jedynie pięknym wspomnieniem. Co najbardziej zadziwiające ani Małysz, ani Tajner właściwie nie są w stanie wskazać przyczyn tego, dlaczego polskie skocznie nie są obecnie naśnieżane, mimo iż sprzyjają temu utrzymujące się w ośrodkach narciarskich mrozy.
źr. wPolsce24 za Interia.pl