Hit! Promując imigrantów, Wyborcza przebiła kota z Afganistanu!

Obecnie na naszej zachodniej granicy trwa kryzys imigracyjny. Niemieckie służby wydalają do Polski ogromne ilości imigrantów. Niemcy i rząd Tuska twierdzą, że ci imigranci są wydalani do nas, bo wcześniej dotarli do Polski i dopiero z niej próbowali się dostać nielegalnie do Niemiec. Pilnujący granicy aktywiści alarmują jednak, że w wielu wypadkach to nie jest do końca prawda.
Przygoda pani Katarzyny
Podobnie jak podczas kryzysu migracyjnego w 2015 i operacji hybrydowej białoruskich służb, w sympatyzujących z KO liberalnych mediach zaroiło się od proimigranckiej propagandy. Wyborcza nie chciała tu być wyjątkiem. Na portalu jej szczecińskiego oddziału opublikowano wczoraj tekst „Padli na kolana i błagali o pomoc. Jak Polka z niemieckiej strony granicy ugościła Somalijczyków” pióra Adama Zadwornego. Jego treść chwyta za serce!
Tekst w GW opowiada o przygodzie, jaką miała pani Katarzyna, która od kilku lat mieszka w przygranicznej wiosce po niemieckiej stronie granicy. Kilka dni temu wyjrzała za okno i zobaczyła, że w stronę jej domu idą czterej mężczyźni. Zobaczyła przez lornetkę, że są czarnoskórzy. Była w domu sama i się wystraszyła, więc zadzwoniła po sąsiada, Polaka, a ten przyjechał do niej autem.
Gdy mężczyzna do nich podszedł, spytali go w jakim są kraju. Gdy usłyszeli, że w Niemczech, relacjonuje pani Katarzyna, padli na kolana, unieśli ręce do góry i błagali o pomoc.
Bardzo smakowały im ryby
Pani Katarzyna przyjęła ich ze staropolską gościnnością i podała im to, co miała akurat w lodówce. Nie chcieli jeść twarożku, bo nigdy nie widzieli czegoś takiego na oczy, ale bardzo im smakowały konserwy rybne. Nigdy w życiu nie widziałam tak wycieńczonych ludzi – powiedziała pracownikowi Wyborczej. Dodała, że gdy usiedli w altanie, zobaczyła, jak zdarte są podeszwy ich butów.
Pani Katarzyna twierdzi, że jeden z nich mówił trochę po angielsku. Powiedział jej, że pochodzą z Somalii, a przez Rosję i Białoruś przeszli na piechotę. Przez ostatnie siedem dni szli non stop przez Polskę.
Polka zapytała, czy ma wezwać policję, a gdy ci przytaknęli, zadzwoniła po funkcjonariuszy. Zanim przybyli, na miejscu pojawiła się jednak niemiecka straż graniczna. Pani Katarzyna podkreśliła, że niemieccy pogranicznicy byli bardzo grzeczni, empatyczni, wręcz delikatni i nawet przeszukując ich, robili to bardzo taktownie. Wkrótce na miejscu pojawił się drugi samochód celników, a następnie trzy radiowozy. Na końcu imigrantów zapakowano do busa. Historia czterech biednych Somalijczyków miała jednak happy end. Celnicy powiedzieli pani Katarzynie, że nie zabiorą ich do Polski bo Polska nie jest dla nich bezpiecznym miejscem.
Umyli po sobie naczynia
Kiedy po wszystkim pani Katarzyna weszła do altany, by posprzątać po niespodziewanych gościach, czekało ją kolejne zaskoczenie. Okazało się, że wycieńczeni imigranci – wcześniej twierdziła, że jeden z nich nie miał siły, by wstać z krzesła gdy na miejsce przyjechali strażnicy graniczni – dokładnie po sobie posprzątali. Umyli nawet talerze i zabrali ze sobą śmieci. Wzruszona kobieta do późnej nocy czytała o sytuacji w ich państwie. Po tym spotkaniu pozostało mi współczucie i żal. I myśl, jak bardzo musieli być zdesperowani, że zdecydowali się na taką podróż w nieznane, na piechotę, przez lasy, w których spali – powiedziała pracownikowi Wyborczej.
Pani Katarzyna i inni Polacy z jej wioski nie są zachwyceni działalnością Ruchu Obrony Granic i temu, że rząd Donalda Tuska wprowadził w końcu kontrole na granicy. Niektórzy z nich na rowerach jeżdżą po bułki do Polski, a od poniedziałku będzie to niemożliwe, bo ich przejścia zostaną zamknięte – pochyla się nad ich trudnym losem Wyborcza.
Mąż pani Katarzyny miał też nieprzyjemne doświadczenia z Ruchem Obrony Granic. Miał ostatnio wdać się w dyskusję z jego członkami. Mówi, że po chwili rozmowy, kiedy okazało się, że ma inne zdanie, stali się bardzo wulgarni i agresywni – załamuje ręce wyborcza.
Musimy przyznać, że nas ten artykuł przekonał. Od teraz będziemy popierać niekontrolowaną imigrację i wciskanie nam przez Niemców nielegalnych imigrantów, bez żadnej kontroli. W końcu przynajmniej po sobie sprzątają.
źr. wPolsce24 za Gazeta Wyborcza