Trzaskowski ziewa, Tusk się nudzi. Skandaliczne zachowanie polityków podczas przemówienia prezydenta
To było naprawdę bardzo mocne przemówienie na placu Zamkowym. Andrzej Duda w swoim ostatnim wystąpieniu z okazji rocznicy uchwalenia pierwszej konstytucji w Europie, w zdecydowanych słowach mówił o bogactwie historii Polski, znaczeniu wielkich historycznych rocznic, wzmacnianiu polskiej armii, wadze stosunków z USA i wielkiej tradycji polskiej demokracji, która obecnie jest zagrożona. Była to mowa przekrojowa, wielowątkowa i starannie przygotowana.
Przemówienie prezydenta zostało przyjęte gromkimi brawami przez zgromadzonych Polaków, generalicję i korpus oficerski oraz polityków opozycji, ponieważ traktowało o tematach kluczowych dla naszego bezpieczeństwa, tożsamości oraz wyznawanych wartościach i ideałach.
Jednak politycy, którzy podczas trwającej kampanii wyborczej na prawo i lewo szafują pojęciem patriotyzmu i prześcigają się, by na wszelkie sposoby udowodnić swoją miłość do Ojczyzny, najwyraźniej nie chcieli wsłuchiwać się w ważne rzeczy, które mówił prezydent.
Rafał Trzaskowski, który w ciągu kilku miesięcy w swoich oficjalnych deklaracjach przeszedł długą drogę od progresywnego, lewicowego liberała do konserwatywnego katolika i prawicowca, był najwyraźniej znudzony tym, o czym mówił prezydent. Zdawało się, że co jakiś czas ukradkiem zerkał na komórkę, rozglądał na boki, by w końcu solidnie ziewnąć. Całe szczęście zasłonił usta. Trzaskowski nawet nic nie mówiąc, zrobił fatalne wrażenie. Pokazał się nie tylko jako osoba pozbawiona szacunku do urzędu, o który się ubiega, ale polityk, który przez kilkadziesiąt minut nie jest w stanie usiedzieć w spokoju i skupieniu. Wyglądał tak jakby na plac Zamkowy przyszedł za karę, a uroczystości chciał za wszelką cenę odbębnić. Czyżby myślał, że siedząc w drugim rzędzie umknie kamerze?
Nie miejmy jednak pretensji do prezydenta Warszawy, bo przykład płynie z góry, a w tym przypadku konkretnie z przodu. Siedzący w pierwszym rzędzie Donald Tusk również ostentacyjnie okazywał znudzenie, szczególnie w momencie, kiedy prezydent krytykował działania jego rządu. Mieliśmy całą paletę takich gestów jak poprawianie mankietów, opuszczanie głowy czy posyłanie "dwuznacznych spojrzeń".
Przy obu politykach, nawet nadpobudliwy zazwyczaj Szymon Hołownia wypadł przyzwoicie, choć i on w pewnym momencie przemówienia postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami z marszałek Senatu Małgorzatą Kidawą-Błońską, która podobnie, jak jej partyjni koledzy z trudem powstrzymywała ziewnięcia.
źr. wPolsce24