Tusk igra z bezpieczeństwem Polski. Premier chce ograniczyć władzę prezydenta!
- Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia kolegium ds. służb specjalnych. Odwołano cztery moje spotkania z szefami służb specjalnych. To właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski. Miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich - powiedział Karol Nawrocki.
Spór pozornie tylko dotyczy nominacji. To próba sił.
- Prezydent w Polsce nie jest do tego, żeby wzywać ministrów czy urzędników państwowych, którzy są podlegli rządowi - utyskuje Donald Tusk, zapominając, że to właśnie prezydent ma największy mandat społeczny, by sprawować władzę.
Rząd, a konkretnie Donald Tusk, sam chce wyznaczać ramy funkcjonowania prezydenta, niezależnie od tego, co stanowi konstytucja, powołując się przy tym na konstytucję. Arogancka próba ograniczenia kompetencji prezydenta ukryta została tym razem pod czymś, czego trudno nie nazwać szantażem.
Dziś prezydent, jako osoba, która będzie w pełni odpowiedzialna za nasze bezpieczeństwo, czyli osoba głównodowodząca, jest pozbawiony pełnych informacji. Używając kolokwializmu, jest pozbawiony oczu i uszu. Otoczenie prezydenta mówi wprost: To premier zakazał podległym mu szefom służb, kontaktów i spotkań z głową państwa. Premier polskiego rządu naruszał zarówno konstytucję, jak i ustawy szczegółowe poświęcone służbom specjalnym, uniemożliwiając panu prezydentowi otrzymanie bezpośredniej informacji od szefów polskich służb specjalnych, zgodnie z uprawnieniem wynikającym z artykułu 18 ustęp 1 i 2 ustawy o ABW. I właśnie o ograniczenie kompetencji chodzi tak naprawdę, a nie o same nominacje. Nie ma takiej możliwości, żeby wzywać się na odprawę. Nie ma podstawy prawnej do przeprowadzania odpraw na wezwanie prezydenta. To nieprawda.
źr. wPolsce24










