Tak się bawią za nasze. "Gruba" impreza w rządowym pawilonie

To nie jest warszawski klub na ul. Mazowieckiej czy legendarny Ekwador w wielkopolskich Manieczkach. To namiot wystawiony przez Ministerstwo Cyfryzacji za pieniądze podatników na największym polskim kongresie ekonomicznym w Karpaczu.
Po licznych panelach i dyskusjach, podczas których omawiano arcyważne dla Polski i Europy sprawy gospodarcze, przyszedł czas na zasłużoną zabawę pod patronatem wicepremiera Gawkowskiego.
- Tu dzieją się najlepsze imprezy - chwali się na oficjalnym koncie Ministerstwo Cyfryzacji.
Tajemnicą poliszynela jest, że imprezy, rauty i bankiety to nieodłączny element większości forów ekonomicznych na świecie - od Davos zaczynając, przez Buenos Aires, Rijad, a na Karpaczu kończąc.
Niektórzy przyjeżdżają tam tylko po to, by za darmo się najeść, upić i bawić w najlepsze. Choć oficjalnie istotą tego typu spotkań są tematyczne panele, to wszyscy zdaja sprawę, że prawdziwe interesy ubijane są w kuluarach. Taka jest twarz kapitalizmu, tak było, jest i najprawdopodobniej pozostanie. Czy jest to moralne i etyczne - tu niech każdy odpowie sobie sam.
Kluczowym jednak jest pytanie, dlaczego w tym konkretnym przypadku płacimy za to my wszyscy, tzn. podatnicy? Rząd mami nas hasłami o zaciskaniu pasa, zmniejsza środki na funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego czy Kancelarii Prezydenta, a wydaje pieniądze na zabawy dla garstki wybrańców. I nie, nie interesuje nas tłumaczenie, że to forma integracji. To po prostu wyrzucanie naszych wypłat w błoto. Bo jaką korzyść z takich potańcówek ma statystyczny Kowalski czy Nowak?
źr. wPolsce24