Szymon Hołownia zareagował na hasło„nie bać Tuska”. Zaskakujące?
"Afera" wybuchła po spotkaniu K. Nawrockiego z wyborcami w Lęborku, gdzie jeden z uczestników wyraził obawy co do rozstrzygnięcia wyborów. Po tym, jak powiedział, że wierzy w wygraną kandydata obywatelskiego, ale obawia się, że w takiej sytuacji premier Donald Tusk zrobi wszystko, by wybory unieważnić, sala skandowała: "Nie bać Tuska".
Niektórzy usłyszeli tam kopię hasła sympatyków Platformy Obywatelskiej, a płacze nad rzekomymi "wulgaryzmami" przelały się przez cały lewicowo-liberalny internet. Od Onetu, poprzez "Wyborczą", wszyscy ronili krokodyle łzy nad tym, że obywatelski kandydat na prezydenta nie zareagował na skandujących "nie bać Tuska".
Podobnie politycy, którzy - podobnie jak Barbara Nowacka - sugerowali "pogardę, nienawiść" i jeden Bóg na niebie wie, co jeszcze.
Grupa polityków, która do niedawna była - co najmniej - politycznym beneficjentem hasła "***** ***", nie tylko je intonowała na swoich partyjnych spotkaniach, ale jeszcze za każdym razem usprawiedliwiała, tym razem zapałała pełnym hipokryzji świętym oburzeniem.
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej domagał się nawet reakcji na podobne hasła, w których także doszukiwał się "wulgaryzmów".
- Ja jak słyszę takie hasła, natychmiast reaguję. Nie ma na takie hasła zgody - tłumaczył w mediach.
Tymczasem, jak podpowiedzieli błyskawicznie internauci, w rzeczywistości nie tylko nie reagował, ale wręcz dopingował tych, którzy używali wulgaryzmów w przestrzeni publicznej.
Tym bardziej warto docenić głos Szymona Hołowni, który mówi wprost:
- "Nie bać Tuska" to jest bardzo trafne hasło, które do mnie trafia. Ja się Tuska nie boję.
Nawet jeśli marszałek Sejmu nie wiedział dokładnie, o czym mówi i jeśli w najbliższej przyszłości zmieni zdanie, to trzeba cieszyć się z tych małych rzeczy w kontekście polityków koalicji 13 grudnia. Wszak cała pozostała ich aktywność wywołuje przecież zgoła odmienne odczucia.
źr. wPolsce24 za X